Historie niezwykłe,  Portugalia,  Szlaki pielgrzymkowe,  Zdjęcia z historią w tle

Zdjęcia z historią w tle. 1. Fatima

Zdjęcia… Kiedy mój telefon odmówił aktualizacji z braku wolnej pamięci, postanowiłam zrobić porządek ze zdjęciami. Dziwne mi się to wydało, bo telefon mam kilkanaście miesięcy, niecałe 2 lata. Niby 32 GB i za mało ?

No jakież było moje zdumienie, kiedy zobaczyłam, że zdjęć jest 10.581 ( !!! ). A ja przecież nie pstrykam na każdym kroku, większość miejsc mam obfotografowane z każdej dostępnej strony, w różnych porach dnia i nocy. Zawsze jednak, coś się trafi, a to światło, a to ujęcie, a to scenka. Kiedy pomyślę, ile zdjęć robią moi turyści?! Setki dziennie. W tej kwestii dawno zdystansowaliśmy przysłowiowych Japończyków. Czasem śmieję się głośno, że tęsknię za czasami tradycyjnych aparatów z filmem 36-klatkowym.
Nie Kochani! Świat musiał się zatrzymać, żebyśmy mieli czas obejrzeć nasze zdjęcia !

Przeglądając mój zbiór, pomyślałam, że oprócz najlepszych fotek, jakie udało mi się zrobić, zdjęć z miejsc ulubionych, pięknych czy szczególnie wartych uwagi, będę wrzucać zdjęcia, które szczególnie zapadły mi w pamięć.

Zdjęcia z historią w tle.

Oto jedno z nich:
Uważam, że to dobre zdjęcie. Interesujące kolorystycznie, pełne swoistej dramaturgii, którą tworzy słońce przedzierające się przez ciemne, burzowe chmury. Jednocześnie emanuje spokojem, z jakim samotny, starszy ksiądz przemierza pusty plac.

Fatima, długi weekend majowy czas jakiś temu, ok. 7.30 rano. Kończyła się właśnie poranna Msza. Mgła, jeszcze chwilę temu spowijająca szczelnie plac przed Capelinhą, zdążyła opaść, rozstąpiły się chmury i wyszło słońce, odbijając się we wciąż mokrej od deszczu płycie placu, jeszcze pustego o tej porze.

Spokój

Za chwilę jedna z uczestniczek mojej pielgrzymki poczuje się słabo i zemdleje. Lekarze z pobliskiego hospicjum dla pielgrzymów stwierdzą, że nie są w stanie jej zdiagnozować i wezwą karetkę, czyli bombeiros. Jadąc wraz z chorą karetką, już za chwilę dokonam epokowego odkrycia, że Fatima, pełna pielgrzymów, często schorowanych, w podeszłym wieku, nie ma szpitala. Najbliższy znajduje się w Leirii, czyli 20 km od Fatimy.
Tymczasem grupa pozostawiona w Fatimie powinna się wykwaterować i ruszać tego dnia do Lizbony. Następnego dnia porannym lotem wracamy do Polski.

*

Diagnoza trwa…. trwa… To jeden z tych momentów, kiedy widzisz jasno, co musisz zrobić. Telefon do opiekuna grupy, aby się pakowali, do portugalskiego kierowcy ( na szczęście bardzo profesjonalnego ), żeby zapakował grupę i ruszał do Lizbony. I do przewodniczki Maria Milewska. aby przejęła ich i oprowadziła po Lizbonie.

Tymczasem ja staram się pokonać opór portugalskiej służby zdrowia. Chora po serii badań, kroplówce, pod wpływem wizji, że zostanie tu sama, kiedy grupa wróci do Polski, naturalnie poczuła się lepiej. Udało się ją uwolnić troszkę prośbą, troszkę szantażem, że po południu już mamy lot do domu. Dotarłyśmy szczęśliwie do grupy w Lizbonie, ciesząc się, że wszystko skończyło się dobrze.

Historii ma ciąg dalszy.

Poznałam go, ponieważ spotykam się dość regularnie z uczestnikami tego wyjazdu. Podróżowaliśmy razem w kolejnych latach. Niestety, już bez Pani M. Po powrocie do Polski zrobiła gruntowne badania. Na kolejna pielgrzymkę już nie mogła pojechać. W ubiegłym roku modliliśmy się za spokój jej duszy.

***

Na koniec prośba:

Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:

  • Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, a dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, że ktoś docenia moją pracę. 
  • Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu. Codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *