Covadonga w Asturii. Cz.1. W hiszpańskiej „krainie deszczowców”
Słyszeliście o Covadonga?
Północna Hiszpania jest bardzo niedoceniana przez polskich turystów. Najczęściej widzą ją z okien autokaru mknąc z Lourdes do Santiago de Compostela lub odwrotnie. A szkoda ! To całe bogactwo fantastycznych krajobrazów: góry opadające do morza, przepaściste doliny rias znajdujące ujście do morza w urokliwych zatoczkach. Po jednej stronie morze, po drugiej dzikie góry sięgające ośnieżonymi wierzchołkami nieba – Picos de Europa.
Zielona kraina
I zieleń ! Północna Hiszpania to „kraina deszczowców”;) Aczkolwiek to nieprawda, że pada tam nieprzerwanie, to jednak często. Powodem są Góry Kantabryjskie zatrzymujące wilgoć znad zatoki Biskajskiej, pozbawiając jej wnętrze kraju ( meseta ). Dzięki temu na północy jest tak soczyście zielono. W porównaniu z centralną pusta i suchą mesetą to po prostu park jurajski.
Kuchnia !
No i kuchnia!!!! To bogactwo wyrażające się w nieprzebranych wariacjach przekąsek, zwanych tu pintxos.
Kraina kontrastów
Historia przeplata się tu z nowoczesnością, czego najlepszym przykładem jest Bilbao z super futurystycznym Muzeum Guggenheima ( wrócimy tu ). To snobistyczne, ale pełne uroku i barów pintxos San Sebastian z piekną plażą La Concha.
Bilbao La Concha San Sebastian
To Nawarra z Pampeluną i pobliskim miejscem urodzenia Inacio de Loyola. To Kantabria, którą sama na razie znam z okien autokaru… I wreszcie Asturia, do której zapraszam dzisiaj !
Asturia
Asturia jest szczególnym miejscem w historii i sercach Hiszpanów.
To jest kolebka. Takie hiszpańskie Gniezno.
Z ostatniego azylu wizygockiej szlachy, stała miejscem oporu wobec muzułmańskich najeźdźców, zwycięstwa, a następnie początku rekonkwisty. To tu ważyły się losy Półwyspu Iberyjskiego po najeździe Maurów. To dlatego od wieków następca kastylijskiego, a potem hiszpańskiego tronu przyjmuje tytuł Księcia Asturii.
Jak to było ?
W 711 roku Maurowie pod wodzą Tarika ibn Zijada niosąc płomień islamu wylądowali po północnej stronie Słupów Herkulesa (Cieśnina Gibraltarska) w miejscu nazwanym Górą Tarika ( Dżebel al Tarik = Gibraltar ). Po zwycięstwie muzułmanów w decydującej bitwie nad rzeką Guadalete (lipiec 711 roku), w której poległ król Wizygotów Roderyk, państwo wizygockie zostało rozbite. Napływający z Północnej Afryki muzułmanie w ciągu niespełna 10 lat zajęli cały Półwysep Iberyjski …
Cały?
Ależ skąd! Z wyjątkiem niewielkiej prowincji na północy – Asturii ( no i kraju Basków naturalnie, ale Ci chyba mieli magiczny napój jak znani powszechnie kolesie z Bretanii ).
Obszar położony na północ od Gór Kantabryjskich nie poddał się dominacji muzułmańskiej . Asturowie nie ulegli islamizacji. Obwołali wodzem Don Pelayo, wizygockiego szlachcica mającego za sobą służbę w gwardii przybocznej Roderyka.
Don Pelayo
Wieść gminna niesie, co prawda, że tenże Pelayo (łac. Pelagius), po podboju wstąpił na służbę muzułmańskiego gubernatora Munuzy. Munuza chciał poślubić jego siostrę, zamierzając poprzez związek z tak prominentnym rodem utrwalić władzę w regionie. Pelayo odmówił jednak swojej zgody na małżeństwo. Służyć owszem, ale mieszać krew ?
„Ty muzułmańska świnio! – prawdopodobnie zakrzyknął Pelayo – trzymaj swoje brudne łapy z dala od chrześcijanki !” ( czy jakoś tak 😉 ). W każdym razie po tym wystąpieniu musiał szybko uciekać w niedostępne góry Picos de Europa. Tam rozpoczął przygotowania do powstania. Podburzał okoliczne osady do niepłacenia daniny i stawiania oporu Maurom. W roku 718 Pelayo został przez swoich zwolenników obwołany księciem.
***
Maurowie zajęci ekspansją w Pirenejach nie podejmowali początkowo żadnych kroków przeciwko powstańcom, ale miarka się przebrała w 722 roku, kiedy wysłali tam ogromne siły dla zdławienia buntu. Początkowo oddziały Pelayo ponosiły porażki, co mocno nadwątliło morale powstańców. Wreszcie Don Pelayo z niewielką garstką towarzyszy schronił się w wąwozie Covadonga powoli gotując się na śmierć.
Wąwóz Covadonga
I tu właśnie w niewielkiej skalnej grocie odwróciły się losy wojny. Nagle modlącego się szlachcica otoczyło jasne światło, w którym ujrzał postać niewiasty zstępującej z nieba. Łagodnym głosem pocieszyła go i wlewając w jego serce otuchę, obiecała wielkie zwycięstwo w imię Boże.
Matka Boża w Santa Cueva, Covadonga
Nowy duch wstąpił w serca garstki obrońców! Z nadzieją ruszyli do walki, a właściwie przygotowali w wąwozie zasadzkę, spuszczając grad głazów i kamieni ze zboczy nad doliną. Cóż jednak mogło zdziałać 30 przeciw 100 tysiącom?
Ciąg dalszy nastąpi…
*
Wpis opublikowany jako: Kroniki z czasów koronawirusa, cz.66, piątek, 22 Maja 2020
***
Na koniec prośba:
Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:
- Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, a dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, że ktoś docenia moją pracę.
- Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu, albowiem codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży.
2 komentarze
Dominika - Salamanka
Don Pelayo jak Asterix… Nie wpadłam na to! A ta historia też wciąga 🙂
MCS
Historię piszą zwycięzcy, więc i Don Pelayo został zapamietany z tego, że walczył z najeźdźcą, a nie, że się z nim układał. Ale prawda była taka, że Maurowie wydawali się niezwyciężeni, znikąd pomocy, czarny mrok … Ciąg dalszy wkrótce!