Muzeum Guggenheima w Bilbao
Jedziemy do Kraju Basków ! Euskal Herria. País Vasco. Naszym celem jest absolutnie niezwykła, niewiarygodna i nieprawdopodobna budowla – Muzeum Guggenheima w Bilbao.
Nie będę tu opisywać tej niezwykłej, konstrukcji. Obfotografowałam ją ze wszystkich możliwych stron, więc za chwilę będziecie mogli sami jej się przyjrzeć. I uznać geniusz architekta. Frank Gehry – ojciec i ikona dekonstruktywizmu.
Na temat autora, jego koncepcji napisano już bardzo wiele, więc „notkę biograficzną” skrócę do ciekawostki, że ten amerykański architekt podobno pochodzi z rodziny kanadyjskiej o polsko-żydowskich korzeniach. Nasi tu byli!
Bilbao
Miejsce akcji – Bilbao – stolica prowincji Bizkaia, największe miasto Kraju Basków. Ten ważny ośrodek przemysłowy i gospodarczy w latach 80. stanął w obliczu poważnego kryzysu. Wyjście z tej trudnej sytuacji stało się głównym celem ówczesnego rządu prowincji, dlatego opracowano specjalny program, w ramach którego rozpoczęto w roku 1991 negocjacje z zarządem Fundacji Salomona R. Guggenheima. Stronie baskijskiej zależało na wybudowaniu atrakcyjnego na miarę międzynarodową obiektu kulturalnego, który przyciągnąłby rzesze turystów i w ten sposób pobudził pogrążoną w marazmie gospodarkę. Myślę, że efekt ich zadowolił 😉
.
Budowa rozpoczęła się w 1993 roku. Uroczystego otwarcia w dniu 18 października 1997 roku dokonał ówczesny król Hiszpanii – Juan Carlos.
Muzeum
Budynek muzeum wraz z przyległymi obiektami to ponad 32 tys. m² obszaru niemal w samym centrum miasta, niegdyś zajmowanego przez port. Obiekt, oprócz metalowej konstrukcji na bazie trójkątnego modułu, składał się z trzech głównych materiałów: tytanu, wapienia i szkła. Do budowy muzeum wykorzystano 33 tysiące arkuszy tytanowej blachy! Na 24 000 m2 (z czego przestrzeń wystawiennicza zajmuję niespełna połowę) prezentowane są dzieła sztuki artystów hiszpańskich i zagranicznych.
Obraz, którego nie ma
Jest tam także miejsce dla słynnego obrazu Guernica Pablo Picasso, będącego reakcją artysty na barbarzyńskie zbombardowanie wioski Guernica w czasie wojny domowej. Guernica jest ważnym miejscem dla Basków. Podobnie jak ten symboliczny obraz, który, póki co znajduje się w Muzeum Królowej Zofii w …. Madrycie. A przynajmniej tam go ostatnio widziałam. Ech, Hiszpania 😉
.
Co to może być ?
Zróżnicowana pod względem materiałów i kształtów forma budynku przywodzi na myśl przeróżne skojarzenia. Można się w niej dopatrywać podobieństwa do wyrzuconego na brzeg gigantycznego wieloryba, morskiego potwora, pokrytego łuską smoka ze sterczącym ogonem, pociętego w stoczni okrętu, czy barokowej rzeźby. Sam autor widział w niej rozłożysty kwiat, co staje się widoczne przede wszystkim z lotu ptaka. Bez względu na skojarzenia, architektura ta niewątpliwie przekroczyła swoje granice, stając się olbrzymich rozmiarów rzeźbą.
.
Sztuka współczesna wokół
Dodatkowymi atrakcjami są dzieła sztuki ustawione na zewnątrz: wielka pajęczyca Maman Louise’a Bourgeois’a, Tulipany Jeffa Koonsa i tego samego autora Puppy – kilkunastometrowej wysokości rzeźba szczeniaka cała pokryta kwitnącymi różnokolorowo kwiatami. A także Rzeźba z mgły Fujiko Nakaya.
Maman Rzeźba z mgły Rzeźba z mgły Szczeniak
.
Oszałamiająca zmiana proporcji – powiększenie niemal wszystkiego wokół z wyjątkiem człowieka, dostarcza wrażeń porównywalnych do zwiedzania starożytnych budowli. Zwiedzający ma poczucie wyjątkowości miejsca, nie tylko z powodów jego walorów estetycznych.
*
Muzeum Guggenheima w Bilbao to jeden z najbardziej emblematycznych przykładów architektury XX wieku.
Muzeum Guggenheima wejście wejście atrium
.
Muzeum Guggenheima w Bilbao w centrum sensacji
I właśnie tę niezwykłą budowlę wybrał Dan Browna na miejsce akcji swojej powieści sensacyjnej „Początek”.
No cóż… Są książki, które czyta się z bólem, po to, żeby skończyć, zamknąć i zapomnieć. I takie właśnie odczucia miałam tutaj. Zapewne zamknęłam i zapomniałam skutecznie już dawniej. Niestety, pech chciał, że kiedy przekładałam ją na półce, zobaczyłam zakładkę. Ooooo ?! – pomyślałam – czyżbym nie skończyła? Niepodobne do mnie! zawsze zmęczę do końca, choćbym przeklęła autora 1000 razy.
Książka ma 572 strony, a zakładka była na 57-mej. To powinno mnie zastanowić. Ale postanowiłam sprawdzić, czy pamiętam, z czego tym razem autor zrobi aferę na miarę kręgów w zbożu.
Ale o co chodzi ?
Trup padł na stronie 129, właśnie w Muzeum Guggenheima. A potem, jak zwykle, u Dana Browna, zaczęła się karuzela. Niestety, już bez takich fajerwerków, jak w najlepszych, niedoścignionych własnych wzorach. Ewidentny brak konceptu na suspens. No i zakończenie… O ile „Kod Leonarda da Vinci”, czy „Anioły i Demony” według mnie wniosły nową wartość do gatunku, to potem następował już tylko zjazd do poziomu „Żal.pl”. Moje rozczarowanie zaczęło się od „Inferno”, potwierdziło w „Zaginionym Symbolu” i osiągnęło stan wzruszenia ramion w „Początku”.
Pozorna erudycja, którą wykazuje się autor ustami profesora Langdona, objawiająca się wiedzą na każdy temat – od symboli starożytnych po astrofizykę, jest mocno przereklamowana. Czytelnik zasypywany jest mnóstwem detali, precyzyjnych opisów ( np. wspomnianego muzeum), zabytków, dzieł sztuki, nazwami ulic, itd. Czytasz to, łykasz jak leci, byle szybciej poznać zakończenie. Ale, gdy zatrzymasz się, zastanowisz, przynajmniej w partiach, o których masz jakieś pojęcie, okazuje się, że ta erudycja może zaimponować, ale chyba jedynie ( bez obrazy ) amerykańskiej gospodyni domowej.
Być może autor, pod presją własnej sławy i oczekiwania czytelników na kolejne dzieła, nie miał czasu na bardziej wnikliwe zgłębienie tematu. Bryluje więc po powierzchni, epatując uczonymi frazami.
***
Jakoś mnie rozeźliła ta książka. A co jest dla mnie najbardziej przykre, to zakończenie. Mam wrażenie, że autor pompuje balon oczekiwań, tysiącem komplikacji i zapowiada sensacyjne odkrycie niemalże jak w programach ”National Geografic” – „Już za chwilę poznacie niesamowitą tajemnicę, zostańcie z nami!” I tak przez 60 minut z przerwami na reklamę, po czym program się kończy…. Mam wrażenie, że autorowi po prostu brakuje konceptu, jak z tego wszystkiego wybrnąć. I nagle okazuje się, że ta niesamowita tajemnica, która w powieści pochłonęła kilka ludzkich istnień, po prostu, za przeproszeniem, kupy się nie trzyma.
Taki rozdęty balon, z którego zeszło powietrze i został mało atrakcyjny flak.
*
Tak więc ‘sorry”, profesorowi Langdonowi już dziękujemy. Są lepsze sposoby na zabicie czasu Chociażby wirtualny spacer po Muzeum Guggenheima w Bilbao.
Na oficjalnej stronie Muzeum Guggenheima w Bilbao można znaleźć filmy pokazujące zarówno jego formę zewnętrzną, jak i kolekcję wewnątrz:
https://www.guggenheim-bilbao.eus/guggenheimbilbaolive
***
Na koniec prośba:
Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:
- Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, ale dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, iż warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, że ktoś docenia moją pracę.
- Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu. Codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży.