sardynia-wyspa-costa-smeralda
Miejsca niezwykłe,  Wędrówki poza szlakiem,  Włochy

Sardynia – morskie rozstaje Europy. Cz.1

Sardynia przez długi czas była dla mnie kompletną zagadką i wyzwaniem, z którym nie miałam odwagi się zmierzyć.

W mojej głowie była tak odległa, jak nie przymierzając Wyspa Wielkanocna.

Niby w zasięgu, ale mentalnie daleko. Włochy, ale jakoś podświadomie wiesz, że niezupełnie. W Europie, ale nie do końca.

Owszem, słyszałam o unikalnej i tajemniczej cywilizacji nuragijskiej ( naprawdę, nie kłamię, uczyli mnie o tym na studiach 😉 ).

Su Nuraxi, Barumini

O Fenicjanach, Kartagińczykach, Rzymianach, Pizańczykach, Genueńczykach, Aragończykach, itd., itd. Czyli fascynująca historia i ogólnie bardzo fajnie, ale brak czasu i zacięcia na zagłębienie się w szczegóły, tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności.

Widziałam zdjęcia oszałamiająco szmaragdowych wód i białych plaż, malowniczych ruin…. Ale przecież wiemy jak to jest z tymi zdjęciami w internecie czy w przewodnikach – wszystkie odpowiednio podrasowane filtrami na zachetę. Lipa i pic-na-wodę 😉 To niemożliwe w realu…

Archipelag La Maddalena

Aż wreszcie przyszło konkretne zamówienie i skok na głęboką wodę!

I co? Olśnienie!

Wszystko było na swoim miejscu, tak jak w moich podróżniczych marzeniach 😉 I nuragi, i murale, i Kartagińczycy, i cała reszta. A wszystko takie niezwykłe, jakby z innego wymiaru, odmienne w swoim charakterze od Kontynentu. A jeśli chodzi o plaże, to zdjęcia nie oddają rzeczywistości 😉

Do niektórych podróży musimy najwyraźniej dojrzeć w sobie.

Mam trochę wyrzuty sumienia, bo każde miejsce, które odwiedziłam na Sardynii godne jest oddzielnego wpisu z tysiącem zdjęć. I pewnie kiedyś to zrobię. Na razie zapraszam w wirtualną podróż po tej wyspie. Od Costa Smeralda po Cagliari. Zapraszam w inny wymiar piękna!

Sardynia to ślad stopy na środku morza.

Zauważyli to już starożytni Grecy nazywając Sardynię Ichnussa ( od stopy) lub Sandaliotis ( od sandalin-sandał ).

Dawno, dawno temu, kiedy Pan Bóg już stworzył świat, zorientował się, że została mu garstka kamieni. Rzucił je na środek morza i zgniótł ognistym sandałem, nadając wyspie kształt stopy. Nie był jednak zadowolony ze swojego dzieła i postanowił je upiększyć. Przeniósł ze stworzonych już wcześniej krain, to, co było w nich najpiękniejsze i wszystko to po trochu umieścił na wyspie. Na koniec oprószył szczyty gór śniegiem. I wreszcie, najwyraźniej zadowolony z efektów swojej pracu, udał się na zasłużony odpoczynek dnia siódmego.

Do Sardynii bardzo pasuje określenie „morskie rozstaje Europy”. Tak naprawdę wyspa znajduje się tak samo daleko od Europy, jaki i  Afryki. To właściwie państwo z własnym językiem, kuchnią, historią i tradycjami.

Promem z Korsyki

Na Sardynię, drugą pod względem wielkości wyspę Włoch i Morza Śródziemnego, przybyłam promem z odległego o 12 km Bonifacio na Korsyce ( tak, tak o Korsyce też chętnie opowiem przy okazji „tygodnia francuskiego’).

Zmierzchało powoli, kiedy autokar wiózł nas z portu w głąb interioru, a ostatnie promienie zachodzącego słońca omiatały jeszcze zjeżone skalne zęby górskiego łańcucha, nazywanego „Dolomitami Sardynii”. To właśnie na jego zboczach położony był nasz resort. Prawdziwe uroki tego miejsca odkryliśmy dopiero rankiem. Nie, nie ! Nie był to wschód słońca 😉 ale widok suchego, skalistego, porośniętego makią zbocza, opadającegpo stromo ku brzegowi morskiemu. I odległego lustra  wody, lśniącej w promieniach porannego słońca. Dobry początek dnia!

Costa Smeralda i rejs po Archipelagu La Maddalena

Powiedzieć, że jest tu pięknie, to nie powiedzieć nic. To nie frazes – ten zakątek zasłużenie cieszy się sławą najpiękniejszego i najbardziej snobistycznego miejsca na wyspie. To wakacyjne marzenie niemal każdego mieszkańca Półwyspu Apenińskiego. Nazwisko Agi Khana IV– przywódcy nizarytów i ojca- założyciela Konsorcjum Costa Smeralda dodaje temu miejscu blichtru i tajemniczości.

Wśród różnorodnych propozycji wycieczki statkiem, wybrałam tę, gdzie było mniej zwiedzania, a więcej natury. Celowo pominęłam La Maddalenę samą w sobie, czy dom, muzeum i mauzoleum Garibbaldiego na Caprerze. Płynęliśmy przesmykami wśród wysepek, zawijając do niewielkich zatoczek z pięknymi, odizolowanymi plażami. Było cudownie niebiesko, zielono, szmaragdowo, lazurowo. I nieistotne, że różowa plaża nie była dostatecznie różowa ( od lat nie jest, ale przewodniki piszą swoje). Dawka piękna była  absolutnie wystarczająca.

Mieliśmy dużo szczęścia – to był ostatni dzień dobrej pogody. Następne przyniosły walkę frontów atmosferycznych i nieco pokrzyżowały nasze plany.

Costa Paraiso

Skała Słonia i majestatycznie górujące nad zatoką Assinara Castelsardo widzieliśmy w strugach deszczu, stąd najlepiej poznanym przez nas obiektem było Muzeum Koszykarstwa Śródziemnomorskiego. Skądinąd ciekawe! Mieści się ono w Zamku Aragońskim, pod dachem 😉 W deszczu uliczki Casteddu – Starego Miasta- wyglądały jeszcze bardziej tajemniczo. Chciałabym tu wrócić w okresie Wielkanocnym, by zobaczyć słynną procesję Lunissanti w Niedzielę Palmową.

Rzęsisty deszcz nie zachęcał także do dłuższego spaceru i dogłębnego poznania miasta Sassari. Okazał się jednak łaskawy, kiedy dotarliśmy do pobliskiej Bazyliki Najświętszej Trójcy od Łaciatej Krowy ( Santissima Trinita di Saccargia ). Oryginalnie, nieprawdaż? Niektórzy złośliwcy mówią, że to od tej charakterystycznej dekoracji biało-czarnych pasów ( Piza, Piza się kłania 😉 ). Inni opowiadają legendę o pewnej pobożnej krowie, która klękała na modlitwę wraz z kamedułami a potem karmiła ich swoim mlekiem. Została nawet utrwalona na kapitelu kolumny zdobiącej portal wejściowy.

Półwysep Stintino

Na mapie to jakby zawadiacko zakręcony ogonek na południowo-zachodnim wybrzeżu Sardynii. Wąziutki pas lądu osłania rozległą Zatokę Assinara od otwartego morza. Na jego przedłużeniu widzimy słynną wyspa białych osiołków – Assinara, ale najsłynniejszym miejscem jest plaża La Pelosa, uważana za najpiękniejszą na Sardynii. Nie potwierdzam i nie zaprzeczam, bo burzowa pogoda nie pozwoliła na weryfikację tych zachęcających określeń. Jedno wiem na pewno – rywalizacja o miano najpiękniejszej plaży na wyspie jest  niezwykle trudna w obliczu piękna wybrzeży Sardynii.

Alghero i Riwiera Koralowa

Alghero walczy o miano najpiękniejszego miasta Sardynii z mocnym rywalem, jakim jest stolica -Cagliari. Położone na cyplu chronionym z trzech stron morzem, umocnione bastionami, ma wiele uroczych zakątków i piękne panoramy na port oraz Capo Caccia z Grotą Neptuna. Podczas spaceru zaczynamy rozumieć dlaczego Alghero nazywane jest „Barcelonettą” – małą Barceloną. Kiedy Aragończycy przejęli ostatecznie kontrolę nad wyspą w XIV wieku, z portu na zachodnim wybrzeżu uczynili jej stolicę. Nie tylko architektura o nich przypomina, ale także lokalna specjalność – langusta po katalońsku.

Alghero to także stolica korala. Wydobywany był w okolicy już w czasach rzymskich  Dzisiaj piękne i oryginalne wyroby z „czerwonego złota” oglądane w witrynach licznych sklepików, stanowią  nie lada pokusę.

I tu w uroczym Alghero proponuję zakończyć dziś naszą wycieczkę po Sardynii. Jutro pojedziemy dalej na południe. Część 2

.

Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:

  • Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, a dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, że ktoś docenia moją pracę. 

Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu. Codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *