sardynia-wyspa-stintino
Miejsca niezwykłe,  Wędrówki poza szlakiem,  Włochy

Wyspa Sardynia – morskie rozstaje Europy. Cz.2

Wyspa Sardynia leży tak samo daleko od Europy, jaki i  Afryki. To właściwie państwo z własnym językiem, kuchnią, historią i tradycjami.

W części 1 naszej podróży po Sardynii przejechaliśmy od Wybrzeża Szmaragdowego ( Costa Smeralda ), przez Wybrzeże Rajskie (Costa Paraiso ) i Półwysep Stintino do „hiszpańskiego” Alghero.

Ruszajmy dalej na południe ! Wyspa Sardynia czeka.

Trasa do Bosy

Droga SP49 to niewątpliwie jedna z najpiękniejszych widokowo tras na Sardynii. Prowadzi nas wśród oszałamiających widoków do miasteczka Bosa, które przycupnęło u stóp wzgórza, w pobliżu ujścia rzeki Temo. Widok kolorowych pastelowych domków odbijających się w rzece to nagroda dla oczu. Dla ciała mieszkańcy Bosy proponują słynne wino – Malvasia di Bosa. Warto dać się skusić.

Murale

Ten rodzaj twórczej ekspresji narodził się w rewolucyjnym Meksyku, a najbardziej znanym twórcą malowideł na murach i ścianach mówiących o równości społecznej i wolności, był mąż Fridy Kalho – Diego Rivera. Bardzo szybko murale stały się popularne w całej Ameryce Łacińskiej. Ale jak trafiły na Sardynię? Przypuszczalnie po zamachach stanu w Argentynie i w Chile tamtejsi atryści emigrowali do Francji i Włoch. Tak czy inaczej od końca lat 60-tych na bazie ruchów lewicujących, na Sardynii pojawiają się tego rodzaju malowidła w czterech niewielkich miasteczkach, z których najsłynniejsze jest Orgoloso. Pierwsze murale stworzyła tam grupa anarchistów z Mediolanu. Murale z założenia były protestem politycznym, rodzajem buntu społecznego. Dzisiaj raczej przedstawiają sceny z dawnego życia codziennego. Jak te w Tinnurze.

Przylądek Sinis i  Zatoka Oristano

Przylądek zamykający głęboką zatokę z niekoniecznie atrakcyjnym miasteczkiem Oristano, to nie lada atrakcja dla miłośników historii. Na przylądku Sinis odkryto pozostałości miasta i cmentarzyska fenickiego, a następnie punickiego ( zabytek UNESCO ). Rozległe ruiny Tharros świadczą o potędze miasta, któremu kres przyniosły wojny punickie i ich bezwzględny triumfator – Rzym. Na zgliszczach kartagińskiego miasta, Rzymianie wznieśli swoje, które nadal nieżle prosperowało przez kolejne wieki. Kogo nie wzrusza historia, na pewno zainteresuje się opowieściami o punickich cmentarzyskach dzieci, a potem pocieszy pięknymi widokami ruin na tle lazurowego morza …

Kolejna ciekawostką tej okolicy jest romański kościół Św. Jana ( San Giovanni di Sinis ) oraz wyludnione miasteczko San Salvatore, które ożywa raz w roku – we wrześniu, podczas „Biegu Bosych”. Pielgrzymi biegną boso z drewniana figurą Jezusa z pobliskiego Cabras do San Salvatore. Po całonocnej feście wracają, naturalnie boso, do Cabras.

Warto pojechać jeszcze kawałeczek dalej, na piękną widokowo i dość niezwykłą plażę „ryżową” Is Arutas. Nazwę swą zawdzięcza unikalnym kształtom kamyczków, wyszlifowanych przez morze w ziarenka ryżu.

Barumini i Interior

Egipt ma piramidy, wyspa Sardynia zaś ponad 7 tysięcy nuragów. Kamienne wieże i ich pozostałości a także cywilizacja, która je stworzyła, nadal stanowią zagadkę dla archeologów. Kultura nuragijska, którą datuje się na XVI – V wiek p.n.e. jest absolutnie unikalna, więc podczas pobytu na Sardynii, należy zwiedzić przynajmniej jeden obszar archeolologiczny z tajemniczymi budowlami. W moim przypadku była to osada Su Nuraxi ( zabytek UNESCO ) w Barumini.

W pozostałościach kilkunastu wieków istnienia tej osady, archeolodzy dopatrzyli się ok. 50 domostw zgrupowanych wokół fortecy. Według archeologów zamieszkiwał je „lud wojowniczych pasterzy”. Nuragi zostały opuszczone, ale” wojowniczy lud” najwyraźniej na wyspie pozostał 😉

Cagliari – stolica wyspy

Cagliari było dla mnie bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Często słowo „stolica” kojarzy się z zatłoczoną metropolią. W tym przypadku moja nieufność okazała się absolutnie nieuzasadniona.

Cagliari jest piękne w różnych wymiarach. Ma wspaniałe położenie z pięknymi panoramicznymi widokami na Zatokę Aniołów. Według legendy bowiem anioły wybrały sobie tę okolicę na siedzibę, ale musiały o nią stoczyć wojnę z Lucyferem, czego ślady pozostały w krajobrazie.

W górnych, starych dzielnicach Casteddu znajdziemy wiele zabytków i śladów bogatej historii. Są tu mury obronne z imponującymi bramami obronnymi, kościoły, pałace, malownicze zaułki.

W dolnej, reprezentacyjnej dzielnicy nadmorskiej, Cagliari jest przestrzenne i pełne światła, odświeżane morską bryzą. Stworzone wprost dla passeggiaty.

wyspa-sardynia Cagliari

Warto pojechać nieco poza miasto, na jedno ze wzgórz, oddzielające centrum od lagun i słynnej plaży Poetto z widokiem na przełęcz zwaną Diabelskim Siodłem ( efekt wzmiankowanej wojny Lucyfera z Aniołami ).

wyspa-sardynia Cagliari laguny i Plaza Poetto

Tyle udało mi się zobaczyć podczas kilku dni pobytu na Sardynii. Ale tym razem już się nie waham. Wiem, że chcę tu wrócić, a w głowie powstaje już kolejny plan …

Kuchnia sardyńska

Jeszcze dwa słowa o kuchni sardo. Wyspa Sardynia to wbrew pozorom nie tylko sardynki, ale rzeczywiście ryby i owoce morza pełnią w niej istotną rolę. A wśród nich specjalność sardyńska – bottarga – suszona i ugnieciona ikra cefala. Nie wygląda atrakcyjnie, ale starta na makaron, nadaje daniom wyśmienity i intensywny „morski” smak.

wyspa-sardynia kuchnia sardynska bottarga

Oprócz rybaków mamy na Sardynii także pasterzy i myśliwych, stąd dania z dziczyzny oraz zwierząt hodowanych na wyspie. Stąd także sery, począwszy od ostrego i słonego pecorino sardo po casu marzu. Smaku tego ostatniego nie znam z autopsji. Nie tylko dlatego, że opis jego powstawania absolutnie zniechęca do degustacji. Z tego samego powodu nie jest łatwo go kupić. Podobno jedynie pokątnie u bardzo zaprzyjaźnionego pasterza.

Casu marzu

O co chodzi? otóż jest to ser pecorino zasolony, podwędzony i pozostawiony na powietrzu, żeby sobie dojrzał ( przefermentował ) a także, aby złożyły w nim jaja muchy serowe. Z nich rozwijają się larwy, które zamieniają wnętrze sera z twardego na mięciutkie. I voila! można jeść. Podobno życzliwy sprzedawca pyta czy ma usunąć larwy z Twojego kawałka sera, czy też idziesz na całość … Zwykle ser jest spożywany z larwami, jeśli zaś są one martwe, może to świadczyć o jego nieświeżości i potencjalnym ryzyku zatruć. Żywe larwy skaczą na wysokość nawet 15 centymetrów, z tego powodu osoby jedzące ser muszą zachować szczególną ostrożność. Na potrzeby osób niechcących jeść larw, przeprowadza się proces ich usuwania: ser wkłada się do zamykanego szczelnie woreczka, a pozbawione dopływu tlenu larwy wychodzą z sera…

wyspa sardynia ser casu marzu
By Shardan – Praca własna, CC BY-SA 2.5, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=4523144

Chleb „nutowy”

Wśród pieczywa najciekawszy jest niewątpliwie pane carasau – cienkie jak pergamin wafelki, przez Włochów kontynentalnych nazywane carta da musica ( papierem nutowym).

wyspa sardynia chleb carasau
By Luigi Chiesa – Own work, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1803032

A wśród bogactwa lokalnych makaronów i produktów mącznych mamy culigiones ( przerośnięte ravioli ) czy maloreddus ( coś na kształt gnocchi ).

wyspa sardynia -kuchnia makarony

Koneserzy znajdą tu najprzeróżniejsze wina – od mocnego cannonau do słodkiej malvasii, jest lokalne piwo – Ichnussa i wreszcie likier z mirtu czy krzepkie Filu’e Ferru.

Najtrudniejszym doświadczeniem dla turystów, przyzwyczajonych do serwisu non-stop, jest stwierdzenie, że jeśli nie zjesz w porze obiadu, jak każdy szanujący się Sardyńczyk, to pocałujesz klamkę zamkniętej restauracji, a następnym twoim posiłkiem będzie raczej późna kolacja 😉

Drugi haczyk – menu di terra lub menu di mare, czyli albo jesz mięso, albo ryby i morskie stworzenia. W standardowym menu te dwie opcje się nigdy nie mieszają. Można oczywiście próbować zamówić z karty koktajl z krabów jako przystawkę i dziczyznę jako główne dnie, ale w najlepszym przypadku zostaniesz uznany za dziwaka. W najgorszym – pozostaniesz głodny 😉

Wyspa Sardynia to ślad stopy na środku morza.

Dawno, dawno temu, kiedy Pan Bóg już stworzył świat, zorientował się, że została mu garstka kamieni. Rzucił je na środek morza i zgniótł ognistym sandałem, nadając wyspie kształt stopy. Nie był jednak zadowolony ze swojego dzieła i postanowił je upiększyć. Przeniósł ze stworzonych już wcześniej krain, to, co było w nich najpiękniejsze i wszystko to po trochu umieścił na wyspie. Na koniec oprószył szczyty gór śniegiem. I wreszcie, najwyraźniej zadowolony z efektów swojej pracy, udał się na zasłużony odpoczynek dnia siódmego.

Co ja również niniejszym czynię 😉

.

Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:

  • Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, a dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, że ktoś docenia moją pracę. 

Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu. Codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *