Delos. Zdjęcia z historią w tle.
Dzisiaj historia zdjęcia z wyspy Delos.
Przypomnę, że korzystając z nadmiaru wolnego czasu podczas pandemii, postanowiłam zrobić porządek ze zdjęciami. No jakież było moje zdumienie, kiedy zobaczyłam, że jest ich, czekających na przejrzenie, 10.581 ( !!! ). A ja przecież nie pstrykam na każdym kroku, większość miejsc mam obfotografowane z każdej dostępnej strony, w różnych porach dnia i nocy. Zawsze jednak, coś się trafi, a to światło, a to ujęcie, a to scenka.
Kiedy pomyślę, ile zdjęć robią moi turyści?! Setki dziennie. W tej kwestii dawno zdystansowaliśmy przysłowiowych Japończyków. Czasem śmieję się głośno, że tęsknię za czasami tradycyjnych aparatów z filmem 36-klatkowym.
Nie! Świat musiał się zatrzymać, żebyśmy mieli czas obejrzeć nasze zdjęcia !
Przeglądając mój zbiór, pomyślałam, że oprócz najlepszych fotek, jakie udało mi się zrobić, zdjęć z miejsc ulubionych, pięknych czy szczególnie wartych uwagi, będę wrzucać zdjęcia, które szczególnie zapadły mi w pamięć.
*
Oto kolejne z nich.
.
Pozornie nic ciekawego prawda? Płasko, sucho, żadnych zapierających dech widoków, jakich spodziewamy się po greckich wyspach. Chociażby sąsiednie kolorowe Mykonos.
I te rzeźby jakieś takie, oględnie mówiąc prymitywne. Jakby wiejski Jasio ( tu to może Panos ?) wyciosał je z nudów, od niechcenia, pasając stadko kóz.
A jednak… to zdjęcie jest pamiątką jednej z moich najbardziej zaskakujących podróży. Wyprawy w czasie i przestrzeni. Oto centrum świata, jedno z najświętszych miejsc dla starożytnych Greków.
*
Popatrzcie na to zdjęcie oczyma wyobraźni. Pozwólcie, że przypomnę…
Mit
Pewnego razu pełne pożądania spojrzenie Zeusa spoczęło na pięknej tytanidzie Leto.
.
Kochankowie, aby ukryć się przed zazdrością małżonki Zeusa, Hery, zażywali słodkich chwil pod postacią przepiórek.
Ale czujna Hera nie dała się zwieść. Wkrótce dowiedziała się o nowym romansie małżonka. Dowiedziała się także, że tytanida urodzi bardzo potężne potomstwo. Kipiąca furią Hera pobiegła na skargę do bogini Gai, Matki–Ziemi, a ta przeklęła Leto, aby nie mogła urodzić na żadnym stałym lądzie.
Klątwa Gai
Nieszczęsna, opuszczona przez kochanka, Leto błąkała się po wszystkich zakątkach ziemi, znajdując tylko gniew i wzgardę. Dotarła wreszcie do wyroczni w Delfach, mając nadzieję, że w świętym miejscu zdoła urodzić potomków Zeusa. Niestety, nie dane jej było cieszyć się spokojem.
Oto potężny, przerażający stwór o trującym oddechu – wąż Pyton, już sunie by opleść ją swymi obrzydliwymi skrętami i zdusić w niej życie. Uciekła resztką sił, tracąc nadzieję na ratunek. Bo oto jej gromowładny kochanek zaszył się w najdalszym kącie pałacu na Olimpie i ani myślał narażać się na furię swojej małżonki, opiekunki domowego ogniska.
Na szczęście dla Leto, brat Zeusa, Posejdon wykazał się większą empatią, sprytem i zrozumieniem dla słabości jaką miał do płci pięknej jego braciszek. No cóż, sam ulegał jej nader często… Sprawił więc, że z wód morskich wynurzyła się pływającą swobodnie wyspa Delos. Jako nowy twór nie podlegała klątwie Gai. I oto na Delos właśnie, Leto znalazła schronienie i w cieniu palmy urodziła Artemidę, a następnie Apollina.
*
Posejdon zakotwiczył wyspę. Przypłynęły na nią łąbędzie, wyrosły kwiaty. Delos umiejscowione w sercu Cyklad rozkwitło i stało się dla starożytnych Greków miejscem świętym.
Mit i chwila obecna
Otwórzcie oczy i spójrzcie jeszcze raz na zdjęcie. Czujecie teraz magię tego miejsca?
Te z pozoru prymitywne lwy, to symbol potęgi Delos. Strzegą sanktuarium, nieistniejącego dziś świętego jeziora i skarbców miast-państw greckich. Sława, ranga i groza tego miejsca stanowiła najlepsze zabezpieczenie skarbców. Żaden Grek nie ośmielił się skalać świętości sanktuarium boga Apollina, w miejscu jego narodzenia, by nie narazić się na gniew boga. Wiadomo było bowiem, że Apollo, podobnie jak jego siostra Artemida, jest w gniewie niepohamowany …
*
Ten pełen czci lęk towarzyszył starożytnym Grekom do pewnego czasu naturalnie, ale o tym może innym razem…
Warto marzyć
Na studiach patrzyłam na zdjęcia lwów z Delos i nie śmiałam nawet wypowiedzieć głośno marzenia, które kołatało się w głowie, aby je kiedyś zobaczyć na własne oczy. No cóż, to były czasy kiedy paszportu nie trzymało się w szufladzie w domu, podróż do Bułgarii była wystarczająco egzotyczna, a dolar kosztował „miliony monet”. I proszę… zaledwie ćwierć wieku później, moja stopa stanęła na magicznym Delos, a moje oczy ujrzały lwy Naksyjczyków.
*
Tymczasem dzisiaj, co za ironia! Delos znowu wydaje się być nierealnym marzeniem. Bo cóż z tego, że paszport w szufladzie, kasa na koncie, kiedy wirus stanowi barierę nie do przebycia. Kochani ! Nie traćcie nadziei i nie bójcie się marzyć ! Wszystko przeminie, wirus, pandemia, trudności ekonomiczne. A Delos, mocno zakotwiczone przez Posejdona diamentowymi kotwicami, trwa ciche, zatopione w swojej magii.
Życzę wszystkim, aby dotarli wkrótce każdy na swoje „Delos”.
.
Wyprawa na Delos, czyli jak nierealne stało się możliwe.
Ni z tego, ni z owego, znajomy kapitan żeglugi wszelkiej 😉 dał znać, że ma wolną łódkę. Zwolniło mu się kilka dni w kolejnym tygodniu . Więc jakby coś, to stoi w Lavrion.
Nieco wcześniej odwołano mi wyjazd w tym okresie. Przypadek ? Nie sądzę !
.
Wakacje na jachcie w Grecji !
Temu nie oparł się nawet mój dorastający syn ( każdy kto ma dziecko w tym wieku wie, że skończenie gimnazjum daje prawo do decydowania o losach świata ). Tym bardziej, że w planach był uwzględniony jego starszy kuzyn.
Moje niezawodne ( niewiele młodsze od syna ) audi dzielnie pokonało trasę na kraniec Półwyspu Dynarskiego. Zostawiając go w porcie w Lavrionie, zastanawiałam się, czy to nie jest koniec naszej wspólnej drogi …
.
Eolu, ratuj !
To był cudowny czas, pełen niespodzianek! Generalnie wszystko szło nie tak… Po prostu „moja wielka grecka wycieczka”… na dodatek na wodzie 😉
.
Wypłynęliśmy na pełne morze nocą. Wschód słońca nad Tinos ( łał ) i … flauta uwięziła nas pośród bezkresu wód. A potem przyszło meltemi. I postanowiło nas już nie opuszczać…
.
Wypłynęliśmy bez specjalnego planu, wiedząc jedynie, że mamy do dyspozycji 5 dni. Ogólny zarys wyprawy – dotrzeć do Mykonos i wrócić ;).
Mykonos
Rzeczywiście, po nocnych przygodach i pokonani przez flautę, na silniku, dotarliśmy po południu na Mykonos.
.
Nasz kapitan oświadczył, że jesteśmy zmęczeni i zasłużyliśmy na wypoczynek. Spędzimy tu 2 noce. Wieczorny spacer po Mykonos i bezskuteczne próby odnalezienia pelikana, wyczerpały zestaw dostępnych rozrywek. No cóż, nocne kluby Mykonos raczej nie wchodziły w grę 😉
Wśród bezmiaru morza
Nie miałam wcześniej czasu na studiowanie mapy, planowanie. Wyjazd był niespodziewany. Zresztą, na morzu nie czułam się ekspertem i postanowiłam zawierzyć innym. Ale nie wytrzymałam długo… Pochyliłam się nad mapą i skonstatowałam nie bez zdumienia, że Delos, wyspa z moich młodzieńczych snów, znajduje się na wyciągnięcie ręki.
.
Kapitan oświadczył jednak stanowczo, że nie można płynąć łódką na Delos. Jest zakaz i tyle. Reszta ekipy poparła kapitana – intensywny wypoczynek!
*
No cóż, wiecie, jak z tą babą było? Poszłam do portu turystycznego w Mykonos, krótki rekonesans i oto wsiadłam na stateczek wycieczkowy, płynący na Delos.
.
Co czułam? Mróweczki ekscytacji na plecach, dumę z własnej determinacji i wreszcie wzruszenie, kiedy moim oczom ukazał się stary port wraz z otaczającymi go ruinami.
A następnie złość, bo okazało się, że nasz kapitan ściemniał. Kilka jachtów kołysało się na redzie w ciasnym przesmyku między Delos a Rineią. Poczułam się, jak osoba, która wspina się z mozołem cały dzień kamienistą ścieżką pod górę, a na szczycie patrzy, że z drugiej strony dociera tu asfaltowa autostrada! Ale cóż tam, szybko mi przeszło i ruszyłam na eksplorację wyspy.
Centrum starożytnego świata greckiego
Wiecie już, że ruiny starożytnego Delos nie są spektakularne, ale ja patrzyłam na nie oczami archeologa. Te ruiny do mnie mówiły! Opowiadały tak ciekawie, że strażnik musiał mnie przywołać do rzeczywistości, zwracając uwagę, że mój statek trąbi właśnie „wsiadanego”. Wróciłam w glorii i chwale na łódkę, a moje opowieści sprawiły, że pozostała część załogi zażądała do kapitana, żebyśmy jednak popłynęli na Delos. I tak się stało następnego dnia.
*
Potem wiatry zagnały nas na cudowne Skiros, czarujące i w nocy i w dzień.
*
Potem zatrzymało nas odludne, tchnace spokojem Kithnos z super kolacją w miejscu ze zdjęcia.
.
Wreszcie naszym oczom ukazał się przylądek Sunion, do którego nie byliśmy w stanie zbliżyć się przez 5 godzin, mimo wysiłków kapitana. Meltemi….
*
Co to jest meltemi zapytacie? To taki kur…sko silny wiatr, który wieje kilka dni z rzędu w stronę przeciwną od pożądanej. Powoduje silne bóle głowy i sprawia, że widzisz swój cel na wyciągnięcie ręki, ale nie możesz się do niego zbliżyć.
Osobiście uważam, że jest to zemsta Posejdona, na żeglarzach, za to, że pływają po „jego” morzu. Ewentualnie zemsta Eola, nie wiem za co, ale prawdopodobnie ma on tak samo wredny charakter jak pozostali bogowie greccy, więc niewykluczone, iż robi ci to ze złośliwości.
Czas powrotu
Audi czekało w porcie w Lavrionie, aby zawieść nas na Peloponez. Niechże młodzież spojrzy w twarz Agamemnona! …
.
Potem Ateny, Meteory i po krótkim oddechu w Nei Pori rozpoczęliśmy podróż powrotną. Śmiało nazwałabym ją odyseją.
Ale to już temat na zupełnie inną opowieść…
.
Bonus, czyli inne oblicze Leto
Żałowaliście biednej, opuszczonej, błąkajacej się po świecie Leto ?
Podczas podróży po Turcji, w pięknej Likii, zwiedzałam ruiny sanktuarium Latony w Letoon. To zatopione nimfeum, zamieszkane dziś przez żaby. Według lokalnego mitu są to zaklęci pasterze, którzy odmówili Latonie możliwości zaczerpnięcia wody ze źródła. Bogini ukarała ich, tak, że pilnują świętej wody na zawsze.
*
Również śliczne bliźnięta Latony były cokolwiek nieumiarkowane w gniewie, szczególnie jeśli w grę wchodziła cześć ich matki. Pamiętacie Niobe, królową Teb, która bogowie obdarzyli szczodrze potomstwem ? Nieszczęsna!
Lekkomyślna kobieta odmówiła złożenia ofiary bogini Latonie, kpiąc, co z niej za matka, co ma tylko dwoje dzieci, w porównaniu z nią, Niobe… Nie skończyła jeszcze wypowiadać tego bluźnierstwa, kiedy celne strzały uśmierciły pierwszą dwójkę jej dzieci. Apollo i Artemida szyjąc z łuków, nie oszczędzili żadnego, a Niobe skamieniała z rozpaczy…
*
Jeśli interesują Was podróże tropami mitów i legend, napiszcie w komentarzach. Chętnie podejmę wyzwanie 🙂
Inne opowieści o zdjęciach z historią w tle: https://travelblog.sopol-lublin.pl/category/zdjecia-z-historia-w-tle/
***
Na koniec prośba:
Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:
· Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, ale dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
· Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, iż ktoś docenia moją pracę.
· Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu, ponieważ codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży.
2 komentarze
EB
Odkąd pamiętam, zawsze fascynowała mnie mitologia. A tu takie opowieści. Dzięki, że mogłam być na Delos choć w ten sposób.
MCS
Myślę, że każdy ma takie swoje „Delos” – miejsce, o którym marzy. Moim drugim marzeniem, także jak się wydawało zupełnie nierealnym, było Persepolis. I proszę – byłam, widziałam, dotknęłam. Kiedys to opiszę. Uparcie twierdzę, że wystarczy marzyć !