W stronę Chełma, czyli z Lublina na niezbyt daleki wschód. Cz.1
Nie tak dawno zapraszałam na wyprawę w stronę Chełma, do lawendowego raju koło Rejowca. Chociaż jest to wycieczka ciekawa sama w sobie, to przecież nie jedziemy tam przez geograficzno-historyczną pustkę. Spróbujmy dzisiaj wypełnić ją turystyczną treścią. Myślę, że będziecie zaskoczeni!
Opuszczamy Lublin trasą szybkiego ruchu w stronę Chełma i Zamościa. Odcinek do Piask rzeczywiście pokonujemy błyskawicznie dwu-pasmówką. Dalej droga z ekspresowej zmienia się w „malowniczą” 😉 niezależnie od tego, jaki kierunek obierzemy. Ano tak, właśnie w Piaskach musimy podjąć decyzję: w stronę Chełma czy na Zamość? Nie martwcie się, nie jest to dylemat, który zajmie nas na dłużej – dzisiejsza trasa to pętla i kierunek jej pokonywania nie ma większego znaczenia.
Rarytas
Zdradzę Wam tajemnicę. Jedyną rzeczą, która zawsze zatrzymywała podróżujących w Piaskach, nie było bynajmniej skrzyżowanie dróg międzynarodowych, ale słynne flaki w GS-owskiej knajpie o jakże wdzięcznej i jakże trafnej nazwie Rarytas.
Niezależnie od epoki, prawdopodobnie najlepsze flaki na świecie. Wie to każdy kierowca od Calais po Władywostok 😉 Wiedzą to i opisują także inni.
Kiedy pochłaniałam moje flaczki, widziałam podjeżdżające samochody ( rejestracje głównie lubelskie i jedna pruszkowska 😉 ) i osoby wynoszące hektolitry flaków w słoikach oraz tony pierogów. No cóż, sława tego niepozornego miejsca nie bierze się znikąd … Kuchnia polska domowa.
Piaski
Nawet gdyby flaki pokrzepiły nas na tyle, iż zapragnęlibyśmy poznać szczegółowo miasteczko Piaski, to nie nastawiajmy się na dłuższy postój 😉
Mnie osobiście Piaski kojarzą się z charakterystyczną zabudową – domy z miejscowej opoki wapiennej, ozdobione motywami z cegły. O ile flaki są niezmienne, to domów ubywa, bo właściciele tynkują je, aby było „ładniej”.
Nawet tutejszy kościół traci przy bliższym poznaniu, kiedy zorientujemy się, że jest obłożony wątpliwej urody ceramiką.
Ale nie zrażajcie się ! Jest miejsce, które Was zachwyci. To ruiny zboru kalwińskiego oddzielone od miasteczka stawami, widoczne z trasy szybkiego ruchu. Smutne niegdyś i opuszczone miejsce zostało ostatnimi czasy „rewitalizowane”. Swoją drogą to chyba oksymoron „rewitalizowane ruiny”?
Piaski, które otrzymały prawa miejskie w 1415 roku, w XVI wieku stały się własnością Orzechowskich, a potem Suchodolskich. Wraz z nowymi właścicielami do Piask dotarły idee arianizmu a w połowie XVII wieku kalwinizmu, znajdując tu wiernych wyznawców. Do II wojny mówiło się nie inaczej niż, że jedzie się na targ do Piask Luterskich. A tutejsze targi odbywają się cotygodniowo po dziś dzień, tyle, że w Piaskach. Po prostu Piaskach. Ruiny zboru są więc pamiątką różnorodności etnicznej i religijnej Lubelszczyzny.
*
Mało kto wie, że gdyby nie powstanie listopadowe, Piaski miały szanse być potęgą zegarmistrzowską 🙂 Otóż w 1811 roku urodził się tu Antoni Patek. Jako porucznik wojska polskiego brał udział w wojnie polsko-rosyjskiej i po klęsce powstania w 1831 roku udał się na emigrację do Szwajcarii. A tam, jak wiemy, założył słynną, istniejącą do dziś, firmę Patek-Philippe.
Pojedźmy w stronę Chełma
Towarzyszą nam przyjemne dla oka krajobrazy, które możemy podziwiać jadąc niespiesznie w sznurku Tir-ów ciągnących na przejście w Dorohusku.
Na trasie wielkie tablice świetlne informują kierowców – „Dorohusk – czas oczekiwania 35 godzin”. Nic tylko współczuć !
Na szczęście my się tam nie wybieramy. Naszym pierwszym przystankiem jest samotna wieża tuż przed Chełmem.
Stołpie
Jej charakterystyczna czworoboczna sylwetka od lat gości na mapach, zdjęciach i w folderach promujących historię Chełma i okolic. Tak, ta tajemnicza wieża zdaje się stać tu od zawsze – świadectwo historii pogranicza i ofiara nauki w wersji PRL.
Nazwa jest dość oczywista – stołp/stołb to słup kamienny, czyli wieża.
Od dawien dawna ludziska gadają o pogańskich obrzędach, które tu były odprawiane i o cudownych właściwościach leczniczych wody wypływającej ze źródliska u jej stóp. Miejsce to było uważane za zagadkowe już w XVI wieku.
Mimo prowadzonych kilkakrotnie badań informacje na jej temat wciąż były enigmatyczne. Ot, strażnica na rubieżach. Długo spierano się, kto ją postawił. Niegdyś obowiązywała jedynie słuszna teoria, iż fundatorami wieży w Stołpiu mieli być władcy piastowscy, Kazimierz Sprawiedliwy lub Henryk Sandomierski. Aż wreszcie, kiedy minęły czasy, jakże słusznie minione, zweryfikowano posiadane informacje i przeprowadzono ponowne studia porównawcze.
Cóż się okazało?
Ustalenia archeologów
W trakcie ostatnich badań w latach 2004-2005 potwierdzono, że wieża powstała najwcześniej u schyłku XII wieku i funkcjonowała prawdopodobnie do schyłku XIII wieku. Naturalnie, jej wtórne wykorzystywanie mogło trwać dłużej. Obok wieży znajdowała się prostokątna kamienna platforma o wymiarach 12,5 metra na 15,4 metra, o wysokości około 2,5 metra.
W jej południowej części stał duży drewniany budynek o nieznanym przeznaczeniu, spalony pod koniec XIII wieku. Na terenie stanowiska odkryto pozostałości spalonych umocnień palisadowych.
Przeznaczenie wieży nadal jest przedmiotem kontrowersji naukowych. Część (zwłaszcza starszych) prac wskazuje na jej militarny, obronny charakter. Nowsze źródła podkreślają sakralny charakter zabytku przez istnienie kaplicy na najwyższej kondygnacji .
Badania wskazują, iż wieża powstała w kręgu kultury rusko-bizantyjskiej, a podobne budowle znajdowały się również we Włodzimierzu Wołyńskim i Uhrusku.
Ustalenia historyków
Wysunięto przypuszczenie, iż mogła to być wieża klasztorna, gdzie przebywała wielka księżna, żona Romana Halickiego, matka Daniela Halickiego. Kilkanaście lat po śmierci męża w bitwie pod Zawichostem osiadła w niezidentyfikowanym miejscu, prawdopodobnie położonym w pobliżu Chełma. Przyjmuje się, że mogła ona pochodzić z Bizancjum i była Greczynką. W średniowiecznej Grecji podobne wieże były wznoszone jako prywatne kaplice dla członków elit arystokratycznych.
*
Samotna dziś wieża ma blisko 19 metrów wysokości, zbudowana jest na planie prostokąta 6,3 x 5,7 metrów. Niestety, prace zabezpieczające nie posuwają się w ostatnim czasie, więc dostęp do wnętrza nadal nie jest możliwy.
Ale o co chodzi ?
Zaraz, zaraz, chwileczkę – zapytacie – Jak to Bizancjum? Jak to książę halicki? Kto właściwie walczył w bitwie pod Zawichostem? No i zaczyna się mała Polska „Gra o tron”…
Otóż, wbrew jedynie słusznej teorii z czasów PRL-u, ziemie południowo-wschodniej Polski nie zawsze były pradawną i czystą etnicznie częścią państwa piastowskiego.
„Poszedł Włodzimierz na Lachów”
W najstarszej kronice kronikarza ruskiego Nestora z roku 981 czytamy: „Poszedł Włodzimierz na Lachów i zajął im grody ich Przemyśl, Czerwień i inne grody mnogie, które i do dziś są pod Rusią”. W 1018 roku Bolesław Chrobry, jak pamiętamy ze szkoły (?), miecz sobie wyszczerbił na bramie Kijowa i przywrócił znów monarchii wczesnopiastowskiej tereny zajęte przez Włodzimierza. Na krótko jednak. W okresie kryzysu, za panowania Mieszka II, w roku 1030 wareskie wojska Rurykowiczów ( czytaj: wikingowie ) zagarniają Bełz. W następnym roku Jarosław Mądry przy udziale Haralda III zdobywa pozostałe Grody Czerwieńskie, czyli m.in. dzisiejsze Czermno, Sąsiadkę aż po San. ( cóż to za twór te grody Czerwieńskie to dobry temat na kolejną opowieść 😉 ).
Po śmierci Jarosława I Mądrego w 1054 roku Ruś rozpadła się w wyniku podziału między pięciu synów Jarosława, na szereg księstw dzielnicowych. A potem synów kolejnych synów, aż doszło do rozdrobnienia na skonfliktowane państewka kontrolowane przez Bizancjum. I nie tylko…
Księstwo Halicko-Włodzimierskie – początek
W 1199 roku Leszek Biały, szczególnie aktywny na wschodnich rubieżach piastowskich, wyprawił się na Ruś i wprowadził na ówczesny tron włodzimiersko-halicki księcia Romana Halickiego. Tak powstało Księstwo Halicko-Włodzimierskie z głównymi ośrodkami w Haliczu i Włodzimierzu Wołyńskim. Inne ważniejsze grody to m.in.: Bełz, Brześć, Chełm, Czerwień, Lwów, Łuck, Przemyśl czy Trembowla.
Nie wiemy z jakich powodów doszło nieco później do zerwania tego przymierza między wcześniejszymi sojusznikami – Leszkiem a Romanem. Dlaczego książę Roman ruszył z wielkim najazdem na Polskę w roku 1205? Wiemy natomiast, że był to jego wielki błąd, który przypłacił życiem.
Bitwa pod Zawichostem
Bitwa, o której mało kto słyszał lub mało kto pamięta, była punktem zwrotnym w historii zmagań polsko-ruskich. Rozegrała się 19 czerwca 1205 roku między wojskami małopolskimi a oddziałami ruskimi i była jednym z większych zwycięstw oręża polskiego !
Te czasy to bardzo ciekawy okres rozbicia dzielnicowego, który mógłby zainspirować powieść na miarę Gry o Tron. Skłóceni książęta polscy, ruscy, litewscy, Węgrzy i na horyzoncie Krzyżacy… Każde przymierze było możliwe, żadna zdrada nie została oszczędzona.
W chwili, gdy Roman Halicki uderzył na Małopolskę, sprzymierzony z nim Władysław Laskonogi zajęty był odpieraniem najazdu duńskiego na Pomorze Zachodnie. Toteż hufce jego rywali – Leszka Białego i Konrada Mazowieckiego, prowadzone przez wojewodę mazowieckiego Krystyna miały ułatwione zadanie.
Książę Roman przeprawił się lekkomyślnie na lewy brzeg Wisły, gdzie uderzyli na niego Polacy spychając jego wojska do rzeki. Zapanował chaos. Wycofujący się przeprawiali się z powrotem na koniach lub wpław, pozostali ginęli. Na prawym brzegu zebrali się ocaleni Rusini obserwując rzeź. Podmyte urwisko nie wytrzymało ciężaru ciężkozbrojnych i runęło wraz z nimi do rzeki. Sukces Polaków był tym większy, że wódz armii ruskiej – Roman – poniósł śmierć w czasie ucieczki.
Gra o tron
Śmierć Romana, a zarazem małoletniość jego spadkobierców, Daniela i Wasylka, umożliwiała sąsiadom ekspansję na osłabione Księstwo halicko-włodzimierskie. A był to wyjątkowo łakomy kąsek. Bogate ziemie, leżące na szlaku wiodącym na wybrzeża Morza Czarnego i posiadające liczne saliny. Rozpoczął się okres walk o panowanie nad Haliczem między Polską i Węgrami. Wkrótce dołączyli Litwini a po uzyskaniu pełnoletniości także syn Romana Halickiego, Daniel Romanowicz.
W tym czasie Władysław Laskonogi obronił Pomorze Zachodnie przed najazdem króla Danii Waldemara II Zwycięskiego i ponownie włączył się do gry… przeciwko kuzynowi Leszkowi Białemu.
Zmieniające się sojusze między Piastami a Węgrami, przechyliły szalę na korzyść Daniela, który w końcu stanął na czele Rusi Halicko-Wołyńskiej.
Pierwszą decyzją nowego władcy było przeniesienie stolicy z Halicza na zachód, do Chełma właśnie. Ekspansja na zachód wskazuje na aspiracje Daniela do uczestniczenia w polityce europejskiej. Stał się ważnym rozgrywającym w trudnej grze o ziemie Rusi Czerwonej czy też Grodów Czerwieńskich.
Gra królów
W 1245 roku w przymierzu z Konradem I Mazowieckim i Mendogiem, Daniel pokonał pod Jarosławiem Rościsława Michajłowicza, poprzedniego księcia halickiego, wspomaganego przez wojska węgierskie i oddziały …. Bolesława Wstydliwego ( działo się, oj, działo pomiędzy naszymi książętami piastowskimi ).
W tym samym roku Daniela wezwano do Złotej Ordy, której zwierzchność był zmuszony uznać.
Nie trzeba było dużo czasu, aby okazało się, iż gra, którą prowadził Daniel toczy się o znacznie wyższą stawkę. Otóż w grudniu 1253 książę halicko-włodzimierski Daniel I został w Drohiczynie koronowany przez legata papieża Innocentego IV, opata Opizo z Messano, na króla Rusi ! Ciekawią mnie intencje tego aktu? Czyżby Daniel obiecał porzucić prawosławie? No cóż… do konwersji, ani unii kościelnej nie doszło, jednak Daniel podjął próby zorganizowania wspólnej z kurią papieską krucjaty do walki z Tatarami, sprawującymi zwierzchność nad Rusią.
Daniel Halicki był zbyt przebiegły, by polegać na mocy sakry, dlatego istotną rolę w jego polityce odgrywały małżeństwa dynastyczne oraz kontakty z zachodnimi sąsiadami, przede wszystkim z Węgrami, Małopolską i Mazowszem. Zaangażował się nawet po stronie króla Węgier Beli IV w wojnę o sukcesję austriacką po Babenbergach.
Daniel zmarł w 1264 roku. Pochowany został w cerkwi katedralnej w Chełmie. Królował 9 lat.
Czas jego panowania to okres rozkwitu sztuki w Chełmie i Księstwie Halicko-Włodzimierskim. Władca ten przez kronikarzy ruskich porównywany był do Salomona – mądry, chrobry i dobry, fundator i budowniczy świątyń.
Czas Lwa, czas wojny
Po śmierci Daniela Halickiego jego syn Lew I Halicki w 1272 przeniósł stolicę z Chełma do Lwowa. Utrzymywał sojusz z Węgrami i rozwijał kontakty handlowe z ziemiami nadbałtyckim. W stosunku do Polski prowadził politykę nieprzyjazną. Po śmierci Bolesława V Wstydliwego zgłosił pretensje do tronu krakowskiego ( jako potomek Bolesława III Krzywoustego po kądzieli) i próbował zbrojnie opanować dzielnicę krakowską. Przeciwdziałał zjednoczeniowym zamierzeniom Władysława Łokietka. Próbował opanować ziemię lubelską, został jednak rozgromiony przez nieliczne rycerstwo krakowskie i sandomierskie w bitwie pod Goźlicami. W odwecie za najazd Leszek II Czarny spustoszył ziemie ruskie od Brześcia po Lwów. Ale jeszcze w latach 1286–1287 Lew I toczył wojnę z Małopolanami o Przeworsk!
Królestwa upadają a gra toczy się dalej
Tytułu króla Rusi używał po raz ostatni wnuk Daniela, Jerzy Lwowicz (zm. 1308). Synowie Jerzego: Lew i Andrzej używali tytułu książęcego (odpowiednio – książę halicki i książę włodzimierski). Ostatnim władcą księstwa był książę Bolesław Jerzy II, wnuk Jerzego I Halickiego. Wywodził się po ojcu Trojdenie I z Piastów Mazowieckich, po matce Marii z dynastii Romanowiczów.
W roku 1338 bezpotomny Bolesław Jerzy II Trojdenowicz, szukając pomocy przeciw bojarom, zawarł układ z Kazimierzem Wielkim i uznał go za dziedzica Rusi. Rok później, w układzie wyszehradzkim, Królestwo Polskie i Królestwo Węgier zawarły porozumienie w sprawie przyszłego podziału ziem księstwa halicko-wołyńskiego.
Okazało się to dzieleniem skóry na niedźwiedziu, bowiem walka o schedę po państwie Trojdenowicza trwała blisko 50 lat. Toczyła się pomiędzy Polską, Węgrami i Litwą. A wspomnijmy, że wcześniej do 1340, księstwo było w zależności lennej od chanów tatarskich, uzurpujących sobie prawo osadzania książąt w Haliczu.
Kazimierz Wielki w akcji
Bolesław Jerzy niespodziewanie (?) w 1340 umiera otruty przez bojarów. Wtedy Kazimierz Wielki wyprawił się na Ruś Czerwoną, by objąć ją w posiadanie. Zajął na krótko Lwów, który bezlitośnie złupił i uprowadził część ludności. W 1344 opanował ziemię przemyską i sanocką. Wkrótce Kazimierz zaczął używać tytułu: „pan i dziedzic Rusi”, wyprzedzając ponownie nieco stan faktyczny 😉
Dalsze walki o Ruś Halicką oraz nacisk Litwinów spowodowały, że król Polski zgodził się oddać w lenno tereny włodzimierskie księstwa poprzedniemu jego władcy, Jerzemu Narymuntowiczowi, wujowi małoletniego jeszcze wówczas Władysława Jagiełły, jako księstwo bełskie. Księstwo to było formalnie lennem zarówno Polski i Litwy. W samym Chełmie Polacy pozostawili dla zapewnienia swoich praw załogę wojskową.
Księstwo Halicko-Włodzimierskie – koniec
Trójstronny konflikt o przynależność państwową ziem Księstwa Halicko-Wołyńskiego zakończyła Jadwiga jako król Polski i spadkobierca Ludwika Andegaweńskiego. W 1387 usunęła starostów węgierskich i ogłosiła akt przyłączenia Rusi Halicko-Włodzimierskiej do Polski. Ostatecznie dawne terytoria księstwa zostały podzielone pomiędzy Koronę i Wielkie Księstwo Litewskie. Litwini zatrzymali Wołyń i Podole kamienieckie. Król Polski (ówcześnie już Władysław Jagiełło) przyjął tytuł księcia Rusi, co podkreślało odrębny status wcielonych terytoriów. Terytorialne status quo utrzymało się do unii lubelskiej (1569).
Na tym zakończmy te przydługie rozważania historyczne i wracajmy do wieży koło Chełma …
Wracając do Stołpia
W Latopisie hipackim pod datą 1259 znajduje się zapis, że Daniel Halicki, książę halicko-wołyński, osiadłszy w Chełmie, postanowił go umocnić. Zbudowano niedaleko miasta wieżę, z której widać było okolice, a ponadto słup kamienny (stołp) zwieńczony orłem wyciosanym z kamienia, oddalony o milę od miasta. „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego” pod koniec XIX wieku identyfikuje pierwszą z tych wież z wieżą w Bieławinie (o pół mili od miasta). Zachowaną jako resztki fundamentów w granicach administracyjnych Chełma. Drugą zaś – z wieżą w Stołpiu (odległość 1,5 mili od miasta). Miały to być wieże strażnicze, strzegące podejść do zamku książęcego położonego na Wysokiej Górce w Chełmie, uniemożliwiające nieprzyjacielowi niespodziewane zbliżenie się do miasta.
Czy mieszkała w niej matka księcia Daniela? Chyba nigdy się tego nie dowiemy…
Wkrótce Chełm a sprawa Polska, czyli ciąg dalszy nastąpi…
Więcej o Lubelszczyźnie: https://travelblog.sopol-lublin.pl/category/polska/
Post scriptum
Myślę, że jestem jeszcze winna krótkie wyjaśnienie dlaczego kilkakrotnie wspominałam, że w czasach komunistycznych historię tych ziem przedstawiano zgoła inaczej niż obecnie. Jako część nieodłączną Polski Piastowskiej, czyli naszą schedę i dziedzictwo, usuwając kniazia Daniłę w historyczny niebyt. Tymczasem, jak już wiecie prawda jest trochę bardziej skomplikowana, bowiem Chełm i ziemia chełmska związane są ściśle z historią Rusi. Od wieków zamieszkiwane były i przez Rusinów i przez Lachów (Polaków).
Za carskiej Rosji
Na początku I wojny światowej powstała koncepcja względnej autonomii Polski pod zwierzchnictwem rosyjskim, autorstwa carskiego ministra spraw zagranicznych, zwana planem Sazonowa. Jednak ziemia chełmska, uważana przez administrację carską za rdzennie ruską, miała nie wchodzić w skład tego tworu. Dopiero po upadku Imperium Rosyjskiego i po zakończeniu wojen: I światowej, polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej, rejon Chełma stał się ponownie częścią Rzeczypospolitej. Ocenia się ówczesną mniejszość ukraińską na ok. 23% .
II Rzeczpospolita
Aby silniej utrwalić polskość Chełma, nowa administracja podjęła bardzo drastyczne działania. Przekazała kościołowi rzymskokatolickiemu w 1919 zespół cerkiewno-klasztorny na Górze Chełmskiej, dotychczasową siedzibę diecezji prawosławnej. Tą formalnie władze polskie rozwiązały w 1922. Nie pozwolono na otwarcie szkół z ukraińskim językiem wykładowym. Mimo to rosła świadomość narodowa Ukraińców, co przyczyniło się do wzrostu napięć między Polakami i Ukraińcami, także w Chełmie. Dodatkowo w 1938 władze na Chełmszczyźnie zburzyły 127 świątyń prawosławnych.
Kulminacja nienawiści
II wojna światowa i okupacja niemiecka doprowadziły do kulminacji konfliktu. Pod protekcją niemieckich władz okupacyjnych rozpoczęła się ukrainizacja ziemi chełmskiej. W Chełmie przywrócono zespół cerkiewno-klasztorny na Górze Chełmskiej odtworzonej diecezji prawosławnej. W 1942 roku nasiliły się prześladowania Polaków. Wkrótce doszło do czystek etnicznych, których najdrastyczniejszym przykładem była rzeź na Wołyniu. Tysiące ocalałych po pogromach Polaków z Wołynia szukało w latach 1943–1944 schronienia w Chełmie.
Bratnia pomoc
Pokonanie Niemców nie oznaczało końca problemów polsko-ukraińskich. Prawo Ukraińskiej SRR do ziemi chełmskiej podtrzymywali bowiem także ukraińscy komuniści z Nikitą Chruszczowem na czele. Na tydzień przed podpisaniem „Porozumienia między PKWN a rządem ZSRR o polskiej-radzieckiej granicy państwowej”, 27 lipca 1944, Chruszczow napisał do Stalina prośbę o przyłączenie tych terenów do USRR. Wieść gminna niesie, że jego żona pochodziła spod Hrubieszowa, ale to raczej nie ona była przyczyną tych usilnych starań 😉 Jednak granica na Bugu była już przesądzona i potem potwierdzona na konferencji jałtańskiej. Poza tym Stalin nie życzył sobie zorganizowanych ukraińskich nacjonalistów w większej masie u siebie. W rezultacie przebieg granicy w oparciu o linię Curzona, spowodował, iż osoby pochodzenia ukraińskiego zamieszkujące Chełm znalazły się w granicach państwa polskiego. Kilka tysięcy Ukraińców dobrowolnie opuściło miasto i okolice udając się do końca 1944 w ramach repatriacji na Ukraińską SRR. Pozostałych deportowano tam w okresie lat 1944–1946.
*
Co więcej, jeszcze w 1956 roku, w okresie załamania się stalinizmu w Polsce, Nikita Chruszczow groził władzom PRL, w razie próby opuszczenia przez Polskę obozu państw socjalistycznych, aneksją „Zakierzonia” – Przemyśla, Chełma, Zamościa oraz Białegostoku. Wojsko rosyjskie już podobno stało w gotowości przy granicy polskiej …
Czyżby więc stąd właśnie władze komunistyczne starały się jak najmniej mówić o historii tych ziem i „dorabiać” im piastowską przeszłość ?
Więcej szczegółów np. w artykule na Interia – Nowa historia.
***
Na koniec prośba:
Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:
· Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, ale dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
· Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, iż ktoś docenia moją pracę. · Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu, ponieważ codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży.