O katalońskim modernisme, czyli Barcelona czasów Gaudíego
Kiedy mowa o katalońskim modernisme, natychmiast przychodzi nam na myśl Antonio Gaudí, którego dzieła stanowią dziś główny magnes dla turystów odwiedzających Barcelonę. O pracach tego architekta pisałam z nutką sensacji we wpisie Kod Gaudiego. Jednak pamiętajmy, iż Gaudí nie jest jedynym wielkim twórcą tego okresu. Warto przypomnieć więc innych wybitnych architektów, którzy na przełomie XIX i XX wieku tworzyli nowe oblicze stolicy Katalonii.
Dobra sytuacja gospodarcza dała impuls dla kulturalnego odrodzenia regionu, zwanego Renaixença. Barcelona tej epoki to miasto absolutnie niezwykłe, fascynujące, pełne artystycznego fermentu, który przyniósł ze sobą schyłek XIX wieku. Styl w sztuce, który opanował w tym czasie całą Europę, zrywający ze skostniałym historyzmem i porządkiem w duchu antycznym, w Katalonii nabył szczególnej formy i zróżnicowania. Przyjrzyjmy mu się bliżej.
Barcelona przed Gaudím
XIX-wieczna Barcelona przeżywała intensywny rozwój przemysłowy, który owocował wzrostem liczby mieszkańców. Miasto dusiło się w swojej średniowiecznej skorupie, aż wreszcie w latach 50-tych XIX w. zburzono dawne mury obronne starej Barcelony. Miasto potrzebowało nowych terenów pod zabudowę. Konkurs na rozbudowę metropolii wygrał Ildefons Cerdà z projektem dzielnicy Eixample, po z katalońsku – rozszerzenie. Tak powstała niezwykle nowatorska, geometryczna koncepcja architektoniczna, której założenia wyraźnie widać na oryginalnym planie budowy z 1859 r.
.
Eixample to „jaskółka zmian”, jakie czekały Barcelonę w drugiej połowie XIX wieku. Jedyne miasto w Europie zbudowane od postaw w tak krótkim czasie, i z tak niezwykłą konsekwencją. Cerdà w oparciu o geometrię stworzył regularną siatkę ulic przecinających się pod kątem prostym. Symetrię zaburzają ukośne aleje, takie jak Avinguda Diagonal. Zabudowę Eixample tworzą kwadratowe kamienice o boku 133,3 m, ze ściętym wierzchołkiem o długości 15 m, tworzące w ten sposób ośmiokątne skrzyżowania, co znacznie poprawiło widoczność i sprawiało wrażenie przestronności. Szerokość ulic wynosi 20 m. Wysokość miejskiej zabudowy nie mogła przekroczyć trzech kondygnacji, by wszędzie docierały promienie słoneczne.
Geometryczny układ przestrzenny dzielnicy najlepiej widać z lotu ptaka.
.
Barcelona epoki Renaixença
Barcelona przełomu wieków to miasto niespokojne, targane społecznymi konfliktami, sprzeciwiające się monarchii, kościołowi lub wręcz przeciwnie – głęboko religijne, ale przede wszystkim wspierające katalońskie ruchy niepodległościowe. Styl modernismo, był sposobem manifestacji tożsamości Barcelony. Architektura, podobnie jak poezja czy malarstwo była środkiem wyrazu dążeń do niepodległości Katalonii.
Eixample, stała się elegancką dzielnicą klasy średniej, okazją do zaprezentowania zamożności, dobrego smaku a przy tym nowoczesności, zgodnie z duchem epoki. Ambicje katalońskich przemysłowców i zamożnej burżuazji, stały się motorem, dzięki któremu architektura przeżywała najlepszych okres w swojej historii. Realizacja architektoniczna stała się manifestacją statusu społecznego, dając przy tym zdolnym architektom możliwość urzeczywistnienia swoich nietuzinkowych projektów.
Architekci katalońscy sprostali wymaganiom snobistycznej klienteli, proponując budynki w nowym, niepowtarzalnym stylu: wykorzystujące kwiatowe zdobienia, elementy z kutego żelaza, liczne krzywizny i miękkie linie, duże i bogato dekorowane okna czy też mozaiki z ceramiki.
Zarówno budynki mieszkalne, użyteczności publicznej, jak i przemysłowe.
.
Secesja, czyli styl nowych czasów
Styl architektoniczny, który rozwinął się głównie w Katalonii i Barcelonie w przeciągu 50 lat od 1880 do 1930 roku, nazywany jest modernisme – modernizmem katalońskim lub konkretnie arquitectura modernista, choć nie ma nic wspólnego z późniejszym modernizmem ( arquitectura moderna ) i jest odpowiednikiem tego, co nazywamy secesją. Chociaż stanowi on część ogólnego trendu w sztuce w całej Europie, to w Katalonii nabył szczególnej formy i zróżnicowania ze względu na osobowości, które go stworzyły.
Kiedy mowa jest o tej epoce, natychmiast przychodzi nam na myśl Antonio Gaudí. Nie można przecież nie wspomnieć o geniuszu katalońskiej architektury, którego dzieła zachwycają również i dziś, stanowiąc główny magnes dla turystów. Jednak pamiętajmy, iż Gaudí nie jest jedynym wielkim twórcą tego okresu. Warto przypomnieć, że obok niego tworzyli również inni wybitni architekci, jak chociażby: Lluís Domènech i Montaner oraz jego uczeń Josep Puig i Cadafalch, którzy na przełomie XIX i XX wieku stworzyli liczne projekty dla katalońskiej burżuazji.
.
„Kość niezgody”
Najlepszym miejscem na przyspieszony kurs architektury katalońskiej tego okresu jest Illa de la Discòrdia lub Manzana de la Discordia, czyli Kwartał Niezgody. Cały kompleks znajduje się przy Passeig de Gràcia, między Carrer del Consell de Cent i Carrer d’Aragó, w dzielnicy Eixample oczywiście. Jego nazwa pochodzi od trzech budynków, zaprojektowanych niezależnie od siebie przez wspomnianych trzech słynnych architektów tego okresu. Kamienice, wzniesione w podobnym czasie, nie tylko wyróżniają się spośród innych zabudowań w okolicy, ale również zdecydowanie ze sobą kontrastują.
.
Oto Casa Lleó Morera
Idąc od strony Placa de Catalunya w pierzei po lewej stronie napotkamy najpierw Casa Lleó Morera, według projektu Lluísa Domenecha i Montanera.
W odróżnieniu od większości obiektów z tego okresu Casa Lleó-Morera nie została nazwana nazwiskiem swojego właściciela, lecz mianem „Lwy-Morwy” od zwierząt i roślin, które stanowią podstawowe elementy zdobnicze na jej fasadzie.
Budynek jest własnością prywatną i jego wnętrza nie są dostępne dla turystów.
.
Casa Amatller
Interesujący budynek w środku, ze schodkowym szczytem, to Casa Amatller, według projektu Josepa Puiga i Cadafalcha ( tego samego, który zaprojektował m.in. Casa Marti, w którym mieści się słynna kawiarnia Els Quatre Gats).
Architektonicznie to ciekawa kombinacja, bo z jednej strony nawiązuje swoim stylem do północnoeuropejskiego gotyku a z drugiej przywodzi mi na myśl finezję gotyku weneckiego. Mamy tu subtelne kwiatowe dekoracje, delikatną kolorystykę fasady i skromne, wystylizowane elementy architektoniczne. Budynek zachwyca zarówno od zewnątrz jak i od środka. Istnieje możliwość wejścia na klatkę schodową i wizyty w sklepie Amatller. We wnętrzach jest również biuro informacji o stylu modernismo.
.
Casa Batlló
I wreszcie znany nam już z wcześniejszej opowieści, Casa Batlló, według projektu Antonio Gaudiego.
To jeden z najczęściej fotografowanych budynków w Barcelonie, bogato zdobiony motywami inspirowanymi naturą. Mnie wydaje się żywym organizmem, prehistoryczną skamieliną. Fasadę pokrywa zielono-błękitna ceramika, przypominająca łuskę, kolumny-wsporniki przy oknach pierwszego piętra wyglądają jak kości, balustrady balkonowe wyglądają jak maski albo szczęki prehistorycznych gadów.
Całość przykrywa najosobliwszy dach w całej Barcelonie – zdobi go ceramiczna dachówka niczym smocza łuska, będąca prawdopodobnie nawiązaniem do walki św. Jerzego ( patrona Katalonii ) ze smokiem.
*
Hiszpańska nazwa kwartału, Manzana de la Discordia, kryje w sobie grę słowną, nieobecną w katalońskiej nazwie obiektu. Otóż manzana w kastylijskim oznacza zarówno kwartał domów, jak i jabłko. W ten sposób możemy odnieść się ponownie do mistycyzmu i ezoteryki tego okresu, bowiem Kwartał Niezgody może równocześnie być mitologicznym Jabłkiem Niezgody, rzuconym przez boginię Eris między trzy osobowości architektury modernizmu katalońskiego.
Postawcie się zatem w roli Parysa i sami rozsądźcie komu przyznać jabłko – nagrodę „Dla najpiękniejszej”.
.
Szlak modernizmu
Wędrówka szlakiem secesji katalońskiej w Barcelonie nie ogranicza się do sztandarowych zabytków autorstwa Geniusza z Reus. Ten styl to przecież nie tylko Sagrada Familia, Park Guell, Casa Batlló czy La Pedrera. Przykłady architektury modernista znajdziemy w różnych częściach Barcelony, choć trzeba przyznać, że dzielnica Eixample ma ich najwięcej, przypominając prawdziwe muzeum pod gołym niebem. Niemal na każdej ulicy znajdziemy tu perełki architektury sesesyjnej, wzniesione przez czołowych przedstawicieli barcelońskiego modernismo.
Zapraszam zatem na wędrówkę ulicami Barcelony, podczas której chciałam pokazać swoje ulubione miejsca. Spacerując niespiesznym krokiem, ciesząc się słońcem popatrzmy na to, co stanowi o unikalności Barcelony.
.
Passeig de Gracia
Passeig de Gracia, czyli główna aleja Barcelony modernista, nazywana bywa barcelońską Champs Elysees. Wspaniała architektura, ekskluzywne butiki oraz wykwintne restauracje sprawiają, że na Passeig de Grácia odczuwa się prawdziwy przepych i bogactwo. Piękno alei podkreślają wykonane z kutego żelaza, zaprojektowane przez Pere Falquesa, lampy w stylu Art Nouveau, ławki zdobione mozaiką, a całości dopełniają oryginalne fasady kamienic, stanowiące jakby surrealistyczną scenografię.
Początki były skromne. Niegdyś podmiejska droga Camí de Jesús (Droga Jezusa) łączyła Barcelonę z miejscowością Gracia, która obecnie jest dzielnicą miasta. W latach 20. XIX wieku rozpoczął się proces przebudowy. W 1827 roku drogę poszerzono do aż 42 metrów, a wkrótce potem stała się osią nowej dzielnicy Eixample. Od tego czasu aleja stała się jednym z ulubionych miejsc arystokracji burżuazji, aby na początku XX wieku awansować na najmodniejszy adres w mieście.
Spacer po Passeig de Gracia to wspaniała okazja do podziwiania secesyjnych perełek Barcelony. Oprócz wspomnianego już Kwartału Niezgody czy Casa Mila, zwanej też La Pedrera, czyli Kamieniołom, znajdziemy tu wiele wspaniałych przykładów bujnej architektury katalońskiego modernisme.
Aleję Passeig de Gracia, którą otwiera Placa de Catalunya, od strony zachodniej zamyka Casa Fuster (pod numerem 1329), wybudowana według projektu Domenecha i Montanera, uważana za jeden z najdroższych budynków w Barcelonie.
Pomiędzy nimi, po obu stronach alei, na długości półtora kilometra, znajdziecie wiele interesujących budynków. Ich różnorodność może przyprawić o zawrót głowy. Proponuję zabawę – zanim przeczytacie w przewodniku, kto był autorem projektu, spróbujcie odgadnąć – Gaudí ? Domenech i Montaner? Puig i Cadafalch? Żaden z nich? Podstawy do rozróżnienia już mamy, a zapewniam, że dalszy spacer zrobi z nas specjalistów.
.
L’Hospital de la Santa Creu i Sant Pau
Kiedy mówimy o barcelońskim stylu modernista i Antonio Gaudím, całkiem naturalnie skierujemy pierwsze kroki ku jego najwybitniejszemu dziełu, jakim jest kościół Sagrada Familia. Jednak kiedy nacieszymy już oczy imponującą bryłą, warto zdobyć się na wysiłek spaceru nieco dalej i troszkę pod górkę. Zdecydowanie mniej tu turystów i łatwiej oddać się swobodnym zachwytom nad fantazją stylu modernista. Tutaj mamy go w wydaniu Lluisa Domènech i Montanera i jego syna Pere Domènecha i Roury.
Tak, to zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc na mapie Barcelony.
*
Początki szpitala św. Krzyża i św. Pawła, sięgają XV wieku, kiedy połączono sześć istniejących wówczas szpitali, nazywając je wówczas Szpitalem św. Krzyża (Hospital de la Santa Creu).
Pod koniec XIX wieku znaczny rozwój miasta oraz postępy w medycynie sprawiły, że konieczna była rozbudowa, a jej sfinansowania podjął się bankier Pau Gil. Na prośbę sponsora do nazwy szpitala dodano jego patrona, św. Pawła. Budowa trwała 18 lat, bo nawet bankier nie udźwignął rosnących kosztów, aż wreszcie w 1930 udało się ukończyć inwestycję.
*
Kompleks zajął dziewięć kwartałów ulic w dzielnicy Eixample, tworzących działkę o wymiarach 300 x 300 metrów. W jego skład wchodzi budynek główny, przeznaczony na administrację i 27 pawilonów.
Wszystkie budynki połączone są podziemnymi korytarzami, przystosowanymi do transportu chorych. Tymczasem urządzenia techniczne pozostawiono na zewnątrz, dla łatwiejszej obsługi i konserwacji. W wydzielonej części mieści się kościół.
.
Pośród budynków wyróżnia się przede wszystkim siedziba administracji, do której prowadzą szerokie schody. Po obu stronach położone są biblioteka i sekretariat.
Interesujące są również pawilony, z których każdy jest inny.
Dzisiaj mieszczą się w nich wystawy pokazujące rozwój szpitala a także dokonania medycyny w przeciągu wieków. Inne zaś służą jako miejsce wystaw poświęconych sztuce.
.
W 1997 szpital znalazł się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
.
Kim był Lluís Domènech i Montaner?
Był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli stylu Modernista. Bezpośrednio i pośrednio wywarł duży wpływ na katalońską i światową sztukę przełomu wieków. Z jednej strony bowiem projektował wspaniałe budowle w Barcelonie, a z drugiej kierował także Collegi d’Arquitectura de Barcelona, mając wśród swoich uczniów zarówno Antonio Gaudíego jak i Josepa Puiga i Cadafalcha.
.
Jako architekt realizował dzieła, które łączyły funkcjonalność z nadzwyczajnymi elementami zdobniczymi. Lluís Domènech i Montaner wyznawał zasadę, że kompletne wnętrze służy jakiemuś etycznemu celowi.
Inspirował się sztuką arabską i mudejar z jej bogatym zdobnictwem i wykorzystaniem światła. Okna budynków jego autorstwa zachwycają do dzisiaj wspaniałymi witrażami. Łączył elementy żelazne z ceramiką, stosował mozaiki, elementy ceramiczne i witraże.
.
Dwie z licznych budowli zaprojektowanych przez Domènecha – Szpital św. Pawła oraz Pałac Muzyki Katalońskiej w Barcelonie trafiły na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Czas zobaczyć zatem ten drugi uhonorowany budynek. W tym celu musimy przemieścić się w rejon alei Via Laietana, gdzie spotykają się stara gotycka i nowa Barcelona w stylu modernisme.
Palau de la Musica Catalana , czyli Via Laietana i okolice
Pałac Muzyki Katalońskiej, niewątpliwy klejnot katalońskiej secesji, wciśnięty został w ciasną parcelę przy ulicy Carrer Sant Pere Més Alt w dzielnicy Ciutat Vella.
Jego budowę sfinansowali katalońscy przemysłowcy tekstylni, którzy zasponsorowali również barceloński teatr opery i baletu – Gran Teatre del Liceu.
Lluís Domènech i Montaner stworzył olśniewający, bogato zdobiony budynek z salą koncertową. Uważa się, iż Palau de la Música Catalana jest najbardziej „kompletną” ilustracją stylu tego architekta. Zdobienia fasady to połączenie tradycyjnej architektury hiszpańskiej i tej charakterystycznej dla mudejar.
Zastosowano czerwoną cegłę, żelazo, mozaiki oraz witraże. Niemalże każda powierzchnia zewnętrzna i wewnętrzna audytorium została ozdobiona kolorami, fakturą i reliefem, a ponieważ ściany i sufit są prawie w całości wykonane z witrażowego, kolorowego szkła, wnętrze wypełnia feria barw. Zdumiewające przestrzenie szkła uzyskano dzięki zastosowaniu konstrukcji stalowej – niewidocznej pod tak dużą dekoracją.
.
Garść pikantnych ciekawostek
Mimo, iż uzbieranie potrzebnej do realizacji ambitnego projektu kwoty było problematyczne, budowa trwała zaledwie 3 lata. 9 lutego 1908 roku nastąpiło uroczyste otwarcie, budynek został poświęcony przez biskupa, a następnie chór Orfeó zagrał pierwszy koncert w swojej nowej siedzibie.
I tu nastąpił mały zgrzyt, ponieważ architekt Domènech i Montaner niezadowolony z otrzymania wypłaty z opóźnieniem, nie pojawił się na uroczystym otwarciu. Wkrótce jednak żal minął, ponieważ Pałac spotkał się z pozytywnymi komentarzami i zachwytami ze strony lokalnej prasy i mieszkańców Barcelony. Domènech i Montaner otrzymał nagrodę od władz miejskich za najlepszą budowlę w Barcelonie w 1908 roku.
Pałac Katalońskich Rupieci
Wkrótce zaczęto jednak zauważać liczne wady budowli, w tym przede wszystkim słabą akustykę. Problem był o tyle istotny, iż podczas koncertów dźwięk muzyki zagłuszany bywał biciem dzwonów z pobliskiego kościoła lub odgłosami ruchu ulicznego.
Budowlę zaczęto nazywać Palau de la Quincalleria Catalana, czyli Pałacem Katalońskich Rupieci. Niektórzy późniejsi architekci twierdzili, że należy pozbyć się wszystkich przesadnych dekoracji zdobiących wnętrze budynku i odremontować jego ściany w taki sposób, aby poprawić jego warunki akustyczne. Nikt jednak nie podjął się wprowadzenia tych zmian. W 1971 pałac wpisano na listę zabytków narodowych i przeprowadzono jego renowację. W 1997 audytorium znalazło się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Tibidabo
Na koniec proponuję wycieczkę na jedno ze wzgórz Pasma Collserola, zamykających miasto od zachodu. Najwyższe z nich liczy 512 metrów n.p.m. i jest tym miejscem, które widzimy jako pierwsze, gdy zbliżamy się do Barcelony czy to z powietrza, z morza czy z lądu. Przyciąga wzrok każdego z odwiedzających Barcelonę za sprawą kościoła na wzgórzu, zwieńczonego figurą Jezusa, przypominająca tą z Rio de Janerio.
Tibidabo – czyż ta nazwa nie brzmi wdzięcznie dla ucha? Zapewniam, że równie urokliwa jest panorama miasta z tego miejsca. Tibidabo nie tylko dostarczy nam pięknych widoków i kolejnych wrażeń artystycznych, ale wprowadzi nas ponownie w krąg ezoterycznych mitów i odniesień religijnych. Czyżby siedziba Siedmiu Rycerzy Moria z sensacyjnej powieści o Antonio Gaudim zapytacie ? Tego na pewno nie wiem, ale opowiem Wam historię tego miejsca…
Tobie dam
W Ewangelii Św. Mateusza (4:8-11) czytamy:
„Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych 9 i rzekł do Niego: «Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon». 10 Na to odrzekł mu Jezus: «Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz». 11 Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.”
Także Św. Łukasz pisze (4: 5-8)
5 Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata 6 i rzekł diabeł do Niego: «Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. 7 Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje». 8 Lecz Jezus mu odrzekł: «Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz».
Słowa Szatana „Tobie dam” brzmią po łacinie „Tibi dabo”.
Nie bez powodu przywołuję słowa ewangelistów. Na szczycie wzgórza znajdują się bowiem trzy obiekty o różnym przeznaczeniu. Są to: kościół Najświętszego Serca Jezusa, Park Rozrywki ze słynnym Diabelskim Kołem, które także rozpoznajemy z daleka oraz wieża telewizyjna Torre de Collserola z tarasem widokowym. Wybór należy do Ciebie 😉 … „Tibi dabo”…
.
Kościół Sagrat Cor
Ja zapraszam do kościoła, nie ze względu na strach przed uleganiem pokusom podsuwanym przez Szatana, ale dlatego, iż uważam go za miejsce piękne i godne uwagi.
Kościół Sagrat Cor ( Najświętszego Serca Pana Jezusa ) wyraźnie widoczny jest z różnych części Barcelony. Jego najbardziej charakterystycznym elementem jest olbrzymia figura Jezusa Chrystusa, autorstwa Joseta Mireta Lloparta, wieńcząca budowlę. Świątynia wpisuje się w nurt modernisme, choć nie jest zapewne najlepszym jego przykładem. Budowa trwała bowiem prawie 60 lat (od 1902 do 1961 roku). Autorem projektu był kataloński architekt Enrico Sagniera, który wzorował się paryskiej bazylice Sacre -Coeur ( czyli także p.w. Najświętszego Serca). Budowę ukończył zaś już jego syn Josep Maria Sagnier.
Jak zrodziła się idea Tibidabo?
Pod koniec lat 80-tych XIX wieku, Barcelonę obiegła plotka o planie budowy kościoła protestanckiego oraz hotelu wraz kasynem na charakterystycznym wzgórzu nad miastem. To zmotywowało Zarząd Rycerzy Katolickich do zdobycia własności tego terenu i budowy kaplicy dla adoracji Najświętszego Sakramentu. Kiedy w 1886 roku, ksiądz Jan Bosko (obecnie święty ), wielki promotor tego projektu, osobiście odwiedził Barcelonę na zaproszenie Dorotei de Chopitea, przekazano ten teren salezjanom.
Początkowo wybudowana została tymczasowa neogotycka pustelnia, później wzniesiono Pawilon Inspiracji Mudejar, który służył jako punkt widokowy. Budowa nowej świątyni musiała poczekać, gdyż pojawiły się plany postawienia tu obserwatorium astronomicznego. Jednak ostatecznie zostało wybudowane na pobliskim wzgórzu ( istniejące nadal Obserwatorium Fabra ).
*
Kamień węgielny wmurowano 28 grudnia 1902 roku, a ceremonii przewodniczył ówczesny biskup Barcelony Salvador Casanas y Pages. Główny kościół był budowany w latach 1915-1951.
Konsekracja świątyni odbyła się pomimo, iż wieże jeszcze nie zostały ukończone. Wreszcie ostatnie rusztowania zdjęto 10 lat później a 29 października 1961 roku kościół otrzymał od papieża Jana XXIII tytuł bazyliki mniejszej.
Samo wejście do Kościoła nie jest odpłatne, ale jeżeli chcemy udać się na taras widokowy na jego dachu, musimy kupić w automacie bilet do windy ( monety lub karta, 5€).
Niezwykłe wrażenia przebywania tak wysoko, wśród monumentalnych figur świętych, u stóp rzeźby Jezusa Króla z rozpostartymi ramionami, same w sobie warte są tego wydatku. Możemy więc uznać, że niesamowitą panoramę miasta dostajemy po prostu gratis.
Ze szczytu wzgórza Tibidabo dostrzec możemy najważniejsze punkty miasta – kościół Sagrada Familia autorstwa genialnego Antonio Gaudiego, jak i park Güell umieszczony na jednym z barcelońskich wzgórz. Zapewne uda nam się wypatrzeć słynny stadion Camp Nou, na którym swoje mecze rozgrywa FC Barcelona. Kolejną niewątpliwą atrakcją panoramy ze wzgórza Tibidabo jest charakterystyczna „zębata” sylwetka pasma górskiego Montserrat.
.
Park Rozrywki, czyli wesołe miasteczko
Jego pomysłodawcą i projektantem był przedsiębiorca farmaceutyczny Salvador Andrey. Powołał on w tym celu w 1889 roku Compañía Tibidabo i odkupił tereny leżące między górną partą wzgórza a Passeig de Sant Gervasi. Trzeba przyznać, że umiejscowienie parku na szczycie wzgórza było nie lada wyzwaniem. Budowę wesołego miasteczka rozpoczęto w 1900 roku, a otwarcie nastąpiło w 1905 roku. Należy więc do najstarszych stale funkcjonujących wesołych miasteczek w Europie i jest również najstarszym w Hiszpanii. Niewątpliwie to także jest powód, dla którego warto się tam wybrać.
Symbolem Parku Rozrywki Tibidabo jest kolorowe diabelskie koło. Przejażdżka na nim dostarcza zapewne pewną dozę adrenaliny, kiedy uświadomimy sobie, że kręci się tak już ponad 100 lat. Możliwość podziwiania panoramy miasta i okolic ze jego szczytu, także podkręca emocje.
Park zajmuje powierzchnię około 7 hektarów. Oprócz diabelskiego młyna mamy także kolejkę, gabinet luster, karuzelę, rollecoaster i inne atrakcje. Najciekawsza to rodzaj karuzeli -czerwony samolot z 1928 roku, replika tego, którym dokonano pierwszego lotu z Barcelony do Madrytu. W wesołym miasteczku znajduje się także Museo de Automatas, w którym można oglądać zabawki z pierwszej połowy XX wieku.
Torre de Collserola
czyli wieża przekaźnikowa, która powstała z przy okazji igrzysk olimpijskich, odbywających się w Barcelonie w 1992 roku. Zaprojektowana została przez Normana Fostera, stąd czasem można spotkać się z jej drugą nazwą – Torre Foster.
A ponieważ widoki na Barcelonę i Monserrat już podziwialiśmy, więc wizytę w tym miejscu sobie darowałam 😉
*
Warto za to przemierzyć część trasy na lub z Tibidabo na własnych nogach, aby podziwiać wille zamożnych barcelończyków, perełki architektury modernista, ukryte wśród zieleni parku Tibidabo. Przespacerujmy się chociażby Avinguda Tibidabo, która powstała w związku z planami stworzenia znanego nam już Parque del Tibidabo przez Salvadora Andreu. Wraz z rozwojem projektu zaczęły tu powstawać imponujące prywatne rezydencje, z których część do dziś jest zamieszkana.
Wśród najciekawszych rezydencji w okolicy wymieńmy Casa Fornells czy Casa Roviralta, zwana także El Frare Blanc, według projektu Joana Rubió i Bellvé. Nazwa Frare Blanc” (biały zakonnik) nie pochodzi, jakby się wydawało, od koloru ścian, a od zakonu dominikanów, którzy mieszkali tutaj, zanim budynek kupił Teodor Roviralta. Nieco dalej w stronę Sant Gervasi znowu przypomni nam się Antonio Gaudi za sprawą Torre Bellesguard.
Nie musimy jednak podczas naszego spaceru poszukiwać tych najbardziej znanych. Z pewnością także te „anonimowe” budynki, które zobaczymy na każdym niemal kroku, przykują naszą uwagę.
.
Droga na szczyt nie musi być trudna
Można oczywiście pokonać 12 km z Placa de Catalunya na szczyt Tibidabo bezpośrednim autobusem, ale czyż nasz duch odkrywcy nie woli wielu przesiadek z metra do kolejki oraz funiculare czy słynnego Tramvia Blau ( obecnie zdaje się chwilowo zastąpiony przez autobus miejski )?
A spacer jest naprawdę przyjemnie urozmaicany fantastycznymi widokami.
***
To moje odkrycia. Myślę jednak, że zawsze warto wytyczyć swój własny szlak. Pobłądzić nieco w tym pięknym mieście w poszukiwaniu ciekawych budynków z czasów Antonio Gaudiego, choć niekoniecznie jego autorstwa.
Bonusik, czyli Łuk Triumfalny, który mógł być wieżą
Między 8 kwietnia 9 grudnia 1888 roku odbyła się w Barcelonie Pierwsza Wystawa Światowa. Z tych czasów w mieście pozostało kilka architektonicznych perełek. Najbardziej znanym jest Łuk Triumfalny, który stanowił wejście na ekspozycję.
Czy wiecie, iż mogło go nie być, gdyby konkurs wygrał Gustave Eiffel ? Tak, tak, podobno stworzył on projekt swojej słynnej dziś wieży właśnie na wystawę w Barcelonie. Jednak jego śmiała koncepcja nie spotkała się z aprobatą ojców miasta, jako mało praktyczna, więc Pan Eiffel przedstawił ją ponownie w Paryżu.
I oto dlaczego słynna Wieża Eiffla została „Najpiękniejszą Paryżanką” a nie „Barcelonką”. Może to i lepiej 😉
*
Więcej na temat Hiszpanii, jej architektury i zabytków w zakładce Hiszpania.
*
Część informacji zaczerpnęłam z portali: projektswiat.pl, www.mojakatalonia.com oraz barcelonacheckin.com
***
Tytułem wyjaśnienia terminologii:
W szerokim rozumieniu „modernizm” to cała rozległa epoka w sztuce stulecia od lat 60-tych XIX wieku po lata 70-te XX wieku, obejmująca wiele prądów w sztuce, od secesji, przez surrealizm po konstruktywizm. Modernizm w architekturze nie jest tożsamy z wcześniejszym czasowo i skrajnie różnym ideowo modernizmem w sztuce i literaturze. Styl architektoniczny, który opanował w końcu XIX wieku całą Europę, nosi różne nazwy, w Polsce określamy go mianem secesji. Natomiast w Hiszpanii określa się secesję jako modernismo lub w przypadku architektury – arquitectura modernista, przy czym tego ostatniego nie należy mylić z arquitectura moderna (czyli architekturą modernistyczną).
„Modernisme” tłumaczone jest często jako modernizm kataloński, choć właściwsze jest nazywanie go secesją. Ja używam zamiennie określeń: modernisme, secesja, styl modernista, nie mając jednak na myśli poźniejszego XX-wiecznego modernizmu ( funkcjonalizmu ) w architekturze sensu stricte.
***
Na koniec prośba:
Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:
- Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, a dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, że ktoś docenia moją pracę.
Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu. Codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży.