Drzewo Krzyża Świętego. Tajemnica kradzieży cudownej relikwi
Czy słyszeliście kiedykolwiek o najgłośniejszej, najbardziej tajemniczej i bulwersującej kradzieży w Polsce czasu przemian ustrojowych? Pisał o niej nawet „Washington Post”. W nocy z soboty, 9 na niedzielę – 10 lutego 1991 roku. 32 lata temu z kościoła oo. Dominikanów przy ulicy Złotej w Lublinie, zniknęła relikwia – Drzewo Krzyża Świętego.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że był to jeden z trzech największych na świecie fragmentów krzyża, na którym według tradycji umarł Chrystus. Drewniana relikwia miała kształt krzyża greckiego o wymiarach 30 na 30 cm. Pęknięte w poprzek fragmenty zabezpieczał złoty drut.
*
Relikwiarz był ciężki. Ważył 17 kg. Miał ponad metr wysokości. Dwa kawałki drewna ułożone w kształt krzyża. Każdy miał 30 cm długości i 3–4 cm grubości. W każdy piątek i niedzielę wystawiano go w ołtarzu głównym. Przez cały rok, w każdy piątek, odprawiana była droga krzyżowa. Wierni dostawali relikwie do ucałowania. Dwa razy do roku – 3 maja, w święto znalezienia krzyża, i 14 września, w święto podwyższenia krzyża – w bazylice był uroczysty odpust. Liczba wiernych modlących się przed relikwiami krzyża była porównywalna z liczbą wiernych przybywających na Jasną Górę przed obraz Czarnej Madonny.
Cenny, nie tylko ze względów religijnych skarb znajdował się pod opieką lubelskich dominikanów przez ponad pięć wieków.
Kradzież
Niedzielny poranek 1991 roku. Kilka minut przed szóstą. Zakrystian brat Iwo, jak co dnia szedł do kościoła, by otworzyć drzwi wiernym, którzy przyjdą na pierwszą niedzielną mszę świętą. Był luty. Na dworze jeszcze ciemno. Padał śnieg. Brat Iwo wszedł od strony dziedzińca łączącego klasztor z bazyliką. Zapalił światło. Do drzwi wejściowych, znajdujących się pod chórem na końcu świątyni, miał jakieś kilkadziesiąt kroków. Zdążył zrobić zaledwie kilka, gdy nagle zauważył, że w kościele są już ludzie. Zdziwiony podszedł do drzwi. Były otwarte. Mimo swojego podeszłego już wieku ruszył czym prędzej w stronę prawej nawy, gdzie w kaplicy Firlejów zostały na noc relikwie. Krata od kaplicy była zamknięta. Uspokoił się, otworzył kratę, podszedł do ołtarza. Dużego relikwiarza nie było. Zginął też drugi, mniejszy…
Crux Vera
Jerozolima, dzień szabatu. To tu zaczyna się ta historia. Jest popołudnie. Ludzie spieszą się, bo wkrótce zacznie się święty czas szabatu. Tylko Maryja, stoi jeszcze pod krzyżem i opłakuje swojego syna. Wspiera ją Jan i kilka kobiet. Żołnierze chcą już zakończyć służbę, łamią golenie dwóm złoczyńcom a Jezusowi przebijają bok włócznią. Widzą, że już nie żyje, więc jego ciało zostaje zdjęte z krzyża.
Zabierają je Józef z Arymatei, który wyprosił to u Piłata i Nikodem, który przynosi mirrę zmieszaną z aloesem. We dwóch zawijają ciało swego Pana w białe płótno i zanoszą do grobu wykutego w skale, w pobliskim ogrodzie… Na Golgocie zostają trzy krzyże. Ten, na którym umarł Jezus, był z czarnej sosny.
Cesarzowa Helena na tropie relikwii
Święta Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego, odbyła w roku 324 (lub 326) pielgrzymkę do Ziemi Świętej. W towarzystwie biskupa Jerozolimy Makariusza szukała śladów życia i męki Chrystusa. Jej wysiłki i wiara zostały sowicie nagrodzone. Tym, co św. Helena zabrała ze sobą do Rzymu miały być według relacji: Titulus Crucis czyli tabliczka “Jezus Nazarejczyk Król Żydowski”, jeden gwóźdź oraz kilka cierni z korony Jezusa. Poleciła również przewiezienie do stolicy schodów zachowanego jeszcze wtedy pałacu namiestnika, po których – jak ustaliła – szedł Jezus na spotkanie z Poncjuszem Piłatem. Wszystkie relikwie umieściła w swoim rzymskim pałacu zwanym Sesoriańskim. Po śmierci św. Heleny Konstantyn kazał wybudować w tym miejscu bazylikę i w niej przechowywać relikwie Krzyża Świętego. Święte Schody (Santa Scala) stoją po dziś na Lateranie, ukryte w kaplicy, stanowiącej niegdyś część papieskiego pałacu obok rzymskiej katedry.
*
Najcenniejszym znaleziskiem było jednak niewątpliwie drzewo Crux Vera – krzyża, na którym skonał Jezus. W pustej cysternie, tuż obok Golgoty, znaleziono wiele drewnianych krzyży, pozostawionych tam po egzekucjach. Jak wśród nich znaleźć ten właściwy? Cesarzowa podeszła do sprawy naukowo – przeprowadzono dowód logiczno-empiryczny. Uznano, że tylko ten z krzyży, który wykazywał cudowną moc uzdrawiania chorych, jest tym, na którym ukrzyżowano Chrystusa.
Tradycja mówi, że sprowadzono nieuleczalnie chorą kobietę, którą dotykano wydobywanymi z cysterny kawałkami drewna. Kiedy dotknęła pierwszego i drugiego, nic się nie wydarzyło. Gdy dotknęła trzeciego, została uzdrowiona. Crux Vera został odnaleziony!
Co niektórzy negowali osiągnięcia cesarzowej, twierdząc, że do krzyża przymocowany był wspomniany titulus, trudno się, więc było pomylić. Mnie jednak historia eksperymentu podoba się znacznie bardziej …
Trzy relikwie
Drzewo Krzyża Świętego podzielono na mniejsze relikwie, w tym trzy najznaczniejsze.
Jedna została w Jerozolimie, przechowywana w ufundowanej przez cesarza Konstantyna Bazylice Grobu. Drugą wysłano do Rzymu i umieszczono w bazylice Santa Croce del Gerusalemme, ufundowanej przez papieża Sylwestra I. Trzecią przekazano do Konstantynopola i tymczasowo ulokowano w pałacu cesarskim. Cesarz Justynian Wielki wystawił w Konstantynopolu wspaniałą świątynię Hagia Sophia, którą ukończono w roku 537 i do tej świątyni przeprowadzono najświętszą relikwię.
Święto Podwyższenia Krzyża
Od chwili znalezienia relikwie były uroczyście czczone przez wiernych przybywających tu z całego świata chrześcijańskiego. Okres ten zakończyło zdobycie Jerozolimy w maju 614 r. przez perskiego szacha Chosrowa II. Persowie zburzyli świątynię, a relikwie Krzyża zabrali ze sobą. W 628 r. cesarz bizantyjski Herakliusz dokonał bohaterskiego rajdu w głąb państwa Persów i odzyskał święte relikwie. Osobiście wniósł je uroczyście do Jerozolimy, wchodząc do miasta przez Bramę Złotą. Jak mówi legenda, cesarz niosąc Krzyż ubrany był w drogocenne szaty i nie mógł samodzielnie udźwignąć Krzyża. Dopiero kiedy za poradą biskupa Jerozolimy Zachariasza zdjął bogaty strój, idąc boso wniósł Krzyż aż do odbudowywanej po zniszczeniu Bazyliki. Na pamiątkę tego wydarzenia w Kościele katolickim obchodzi się 14 września Święto Podwyższenia Krzyża Świętego.
Gdy Jerozolimie ponownie zagroził najazd arabski, wszystkie cenne relikwie, w tym także Drzewo Krzyża Świętego, przewieziono do Konstantynopola. Stamtąd relikwia jerozolimska trafiła w 988 roku, wraz z bizantyjską księżniczką Anną, która została małżonką ochrzczonego właśnie księcia Rusi, Włodzimierza, do Kijowa.
Z Konstantynopola do Kijowa
Nadszedł czas, że wielki książę kijowski Włodzimierz postanowił zerwać z pogaństwem i rozesłał emisariuszy, aby zbadali trzy wielkie religie monoteistyczne. Włodzimierz odrzucił religię żydowską bo wymagała obrzezania i zakazywała spożywania wieprzowiny. Odrzucił islam, mówiąc: „naród ruski nie może przyjąć religii zakazującej alkoholu”.
Tymczasem w Konstantynopolu jego posłów powitano z wielkimi honorami, cesarz Bazyli II przyjął ich na audiencji, pokazał olśniewającą bazylikę Hagia Sophia, a w niej święte relikwie. Jedną z nich obiecano Włodzimierzowi. I tak w roku 988 Włodzimierz Wielki przyjął chrzest z rąk mnichów bizantyjskich.
Uroczystość odbyła się w Chersonezie Taurydzkim, starej kolonii greckiej na południu Krymu, gdzie owym czasie było 50 kościołów. W jednym z nich Włodzimierz przyjął chrzest, a wkrótce potem poślubił księżniczkę Annę, siostrę cesarza. Jako część swego wiana przywiozła ona obiecaną relikwię.
Konstantynopol nie chciał się rozstawać ze swą własną relikwią, której kult i liturgia były od wieków utrwalone. Włodzimierzowi odstąpiono relikwię jerozolimską.
Kiedy i w jaki sposób relikwia znalazła się w Lublinie ?
Dobre pytanie! Już w średniowieczu istniały przynajmniej dwie legendy opisujące przybycie Drzewa Krzyża Świętego do Lublina w różnych horyzontach czasowych. Zdaje się, że przywiózł je dominikanin, biskup kijowski, Andrzej. Czy był to dar, czy „święta kradzież”, możecie przeczytać na stronie klasztoru:
Legendę, jak relikwie wybrały Lublin na swoją siedzibę opisałam w poście:
Tam znajdziecie także informacje o licznych cudownych zdarzeniach w historii miasta, związanych z kultem relikwii Krzyża Świętego – ocaleniu z pożaru, czy wprawieniu w popłoch kozaków Chmielnickiego.
Rabunek czy współczesna furta Santa?
Jak doszło do kradzieży, dlaczego nie znaleziono sprawców ani samych relikwii, kto stał za ich zniknięciem – te pytania nadal pozostają bez odpowiedzi. Dzisiaj, gdy śledztwo zostało oficjalnie umorzone, sprawę przejęło policyjne Archiwum X. Nowe teorie są prawdziwie sensacyjne!
Dwa lata temu powstał na ten temat film dokumentalny w reżyserii lubelskiego twórcy Grzegorza Linkowskiego – „Świętokradztwo”, o którym więcej poczytacie tutaj: https://film.wp.pl/gdzie-jest-relikwia-drzewa-krzyza-swietego-lubelscy-dominikanie-nadal-wierza-w-odzyskanie-skarbu-6235760586807425a?nil=&src01=f1e45
Bonus
Co stało się z trzecią częścią krzyża?
Relikwię jerozolimską, jak wiemy skradziono w 1991 roku z klasztoru dominikańskiego w Lublinie. Rzymska część według wszelkiego prawdopodobieństwa pozostaje w Rzymie. A gdzie jest trzecia duża część krzyża odnalezionego przez Cesarzową Helenę – konstantynopolitańska?
Relikwia bizantyjska z bazyliki Hagia Sophia, ostatecznie znalazła się we Włoszech. Na przełomie lat 1242/43 przyjechał do Konstantynopola, wówczas stolicy Cesarstwa Łacińskiego, jako poseł cesarza Franciszka II Hohenstaufa, ekskomunikowany były generał zakonu franciszkańskiego, Eliasz z Cortony. W kolejnym roku wyjechał z Konstantynopola z bizantyjską relikwią Drzewa Krzyża Świętego, którą otrzymał od cesarza łacińskiego Baldwina II.
Eliasz umieścił relikwię w rodzinnej Cortonie w Toskanii, gdzie przypuszczalnie pozostaje ona do dziś pod opieką tamtejszych franciszkanów.
Skąd taka pewność?
Według Dizionario Biografico degli Italiani, tom 42, hasło „Elia d’Assisi” — Eliasz „w roku 1244 powrócił do Italii, wioząc relikwie, a wśród nich drogocenny relikwiarz bizantyjski z kości słoniowej, zawierający fragment świętego Krzyża, który przywiózł do Cortony” (carico di reliquie, tra le quali un prezioso reliquiario bizantinoin avoriocontente un frammento della vera Croce, che portò a Cortona).
***
Na koniec prośba:
Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:
· Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, ale dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja. · Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, iż ktoś docenia moją pracę. · Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu, ponieważ codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży.
Jeden komentarz
Lubaś
Małgosiu pięknie opisane