Cinque Terre
Miejsca niezwykłe,  Wędrówki poza szlakiem,  Włochy

Moje wielkie włoskie wakacje. Cz.3. Cinque Terre

Są takie miejsca na ziemi, które są żywym dowodem na istnienie raju. Jednym z takich miejsc jest niewątpliwie Cinque Terre w Ligurii.

Cinque Terre, czyli Pięć Ziem

To bajkowa kraina. Alpy Liguryjskie opadają tu stromo do morza, tworząc dramatycznie wręcz piękny krajobraz. Niespełna 20 km długości i raptem kilka szerokości oraz pięć niesamowicie położonych miasteczek, jakby uczepionych nadmorskich skał. Trudno dostępne, od wieków żyły własnym życiem. Aż któregoś dnia przybyli pierwsi turyści i tak się zaczęło.

Obecnie przybywa ich tam miliony, co zdecydowanie źle wpływa na możliwość cieszenia się pięknem tego zakątka, że o zdjęciach bez cudzej ręki, nogi, głowy nie wspomnę!

Inwazja na Cinque Terre!

Cinque Terre groziło zadeptanie przez turystów! Przed tym sezonem władze Parku Narodowego Cinque Terre zapowiedziały niespotykane wręcz restrykcje – kontrole liczby turystów i w razie potrzeby zatrzymywanie ich na dworcach! Na szczęście przyszedł wirus i problem się rozwiązał sam. Cinque Terre odpoczywa…

My zgodnie z poradami wszelkich przewodników wyruszyliśmy na zwiedzanie tego rajskiego zakątka pociągiem z La Spezia. Ponieważ pierwszy odcinek szlaku – najsłynniejszy, niezwykle widokowy i najłatwiejszy, czyli Via dell’Amore z Riomaggiore do Manaroli był zamknięty, postanowiliśmy ruszyć w odwrotną stronę. Z Monterosso do Riomaggiore.

Monterosso

położone najdalej z zachód i największe z miasteczek Cinque Terre, schroniło się w zatoce po wschodniej stronie Punta Mesco.

Dwie jedyne w całym regionie piaszczyste plaże Monterosso oddzielone są od siebie cyplem, na którym góruje klasztor Kapucynów. Są tu także inne miejsca do odwiedzenia, ale nie sądzę, żeby zatrzymywały na długo turystów spieszących na jedną z plaż lub na szlak.

Z Monterosso do Vernazzy

Sentierro Azzurro

Sentierro Azzurro to główny szlak prowadzący ścieżką wytyczoną na klifie, łączący wszystkie 5 wiosek. Widoki i wrażenia gwarantowane podczas przynajmniej 5 godzin marszu.

Na szlaku przez Cinque Terre

Wspinając się stromą ścieżką wśród winnic, podziwialiśmy oszałamiąjace widoki roztaczające się z klifów. Podziwialiśmy idąc jeden kilometr, drugi, trzeci, czwarty… Tymczasem przeszło południe w sierpniu we Włoszech… Żar lał się z nieba, nam z czoła lał się rzęsiście pot, skutecznie pozbawiając nas radości z podziwiania widoków. Z minuty na minutę narastało we mnie uczucie nieprzypominające dłużej zachwytu dla piękna tego świata…Hmmm, nazwijmy to buntem 😉 Zęby się zacisnęły, zresztą i tak nie chciało mi się już nic mówić… Widziałam, że pozostała część ekipy przeżywa podobne frustracje.

I nagle moim oczom ukazała się Vernazza!!!

Ten widok wynagrodził wszystkie cierpienia.

Vernazza

to prawdziwa perła Cinque Terre. Założona przez Rzymian na szczycie skały zamykającej naturalny port w niewielkiej zatoczce. Kolorowe, pastelowe domki rybaków kryją dziś kafejki, restauracje i bary ratujące życie spragnionym turystom.

Atmosfera tętniacej życiem Vernazzy tak nas wessała, że rozsiedliśmy się tam na dłużej, ciesząc darami bożymi z widokiem na port, pod chroniącą od żaru parasolką.

Efekt był taki, że daliśmy się namówić pewnemu miłemu i wymownemu panu na podziwianie Cinque Terre z morza. Czemu nie ? I tak to Corniglię i Manarolę podziwialiśmy od strony morza.

Statkiem wzdłuż Cinque Terre

Było fantastycznie. Chłodziła nas morska bryza. Widoki warte były paru euro. Tak więc poznaliśmy Cinque Terre podczas spaceru na własnych nogach, z okien pociągu i wreszcie z pokładu statku, który dowiózł nas do słynnego uroczego, kolorowego i niemiłosiernie zatłoczonego

Riomaggiore

To ostatnie miasteczko po wschodniej stronie Cinque Terre, jednocześnie pierwsza stacja pociągu z La Spezii. Stąd tłum w sezonie jest nieprzebrany.

Cieszę się, że my przypłynęliśmy do tutaj stateczkiem. Dzięki temu mogliśmy podziwiać w pełnej krasie widok pastelowych domków, jak kolorowe pudełeczka przyklejonych do skalnej ściany. Piękny akcent na koniec pełnego wrażeń dnia.

*

Jeszcze tylko „akcja pociąg”, aby wbić się do zatłoczonego składu i zadowoleni z siebie dotarliśmy z powrotem do La Spezii.

Zobaczyć Cinque Terre i umrzeć 😉 Tak, ponieważ to miejsce zdecydowanie warte jest potu, łez i wydanych „milionów monet”.

Wcześniejsze przygody z trasy Moje wielkie włoskie wakacje i Wielkie Jeziora Lombardii.

***

Na koniec prośba:

Jeśli spodobał Ci się mój tekst będę wdzięczna za poświęcenie mi chwili uwagi:

  • Odezwij się proszę w komentarzu, to momencik, ale dla mnie to bardzo ważna wskazówka i motywacja.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest interesujący na tyle, że warto się nim podzielić się z ze znajomymi – udostępniaj śmiało ! Dla mnie to ważny znak, iż ktoś docenia moją pracę. 
  • Bądźmy w kontakcie, jestem na Facebooku / fanpage’u i tu, ponieważ codziennie dzielę się tam nowymi zdjęciami, inspiracjami, ciekawymi opowieściami zasłyszanymi podczas podróży. 

2 komentarze

  • Aneta

    Tekst jak zwykle super się czyta, a wartość dodana to wskazówki niczym z dobrego przewodnika. Aż chce się tam pojechać. To trzeba zobaczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *